Zarówno Ukraina jak i Macedonia przed swoimi drugimi spotkaniami na Euro 2020 były w podbramkowych sytuacjach. Obie drużyny przegrały bowiem pierwsze mecze. Jednak w przypadku zespołu prowadzonego przez Andrija Szewczenki można było się spodziewać, że po porażce z Holandią, Ukraina zacznie wygrywać. Bo w starciu z Oranje pokazała się naprawdę z solidnej strony. Tego samego nie można było powiedzieć o Macedonii, która miała przed sobą dwa ciężkie spotkania.
Christian Eriksen po traumatycznych wydarzeniach na Euro będzie miał WSZCZEPIONY defibrylator
W czwartkowej rywalizacji od razu widać było, który zespół będzie prowadził grę. Ukraina dominowała na boisku i kreowała kolejne sytuacje. Bramkę Macedonii z dystansu bombardował Rusłan Malinowsky, a w całkiem niezłych sytuacjach znalazł się Roman Jaremczuk. Stole Dimitrievski do pewnego czasu spisywał się jednak znakomicie w macedońskiej bramce. Sposób na niego znalazł dopiero Andrij Jarmolenko w 29. minucie, kiedy to po rzucie rożnym pokonał golkipera rywali.
Niedługo potem na listę strzelców wpisał się Jaremczuk. Napastnik Ukrainy wykorzystał doskonałe podanie Jarmolenki i w sytuacji sam na sam pokonał Dimitrievskiego. Po pierwszej połowie wydawało się, że Ukraina będzie jedynie powiększać przewagę. Ale po zmianie stron obudziła się Macedonia. Już w 47. minucie Georgi Buszczan musiał wykazać się umiejętnościami po strzale Arijana Ademiego.
To jest Euro GROZY. Kolejny zawodnik stracił przytomność na boisku. UEFA wreszcie reaguje
Niespełna dziesięć minut później Macedonia złapała wiatr w żagle. Goran Pandev był faulowany w polu karnym Ukrainy i sędzia podyktował rzut karny. Co prawda uderzenie Ezgjana Alioskiego z 11 metrów zostało obronione, ale Buszczan przy dobitce nie miał już żadnych szans. Macedonia naciskała przez kolejne minuty, ale Ukraińcy dobrze się bronili. W dodatku w 83. minucie arbiter podyktował rzut karny dla tego zespołu. Malinowsky nie zdołał jednak pokonać Dimitrievskiego, ale i tak to Ukraina mogła cieszyć się z trzech punktów.
