Narodziny dziecka zawsze są chwilą absolutnie magiczną. Nie inaczej było również i w przypadku Piotra Zielińskiego. Tym bardziej, że pomocnik powitał na świecie wraz ze swoją żoną Laurą dopiero pierwszego potomka. Selekcjoner Paulo Sousa zwolnił gracza na kilka dni ze zgrupowania, aby towarzyszył ukochanej. - Jesteśmy w pracy. Trzydniowe zwalnianie z reprezentacji mnie nie interesuje. Dla mnie to jest coś niezrozumiałego - krytykował to na antenie "Polsatu Sport" Tomasz Hajto, co wywołało ogromną burzę.
Jasny sygnał Grosickiego dla Sousy - ZDJĘCIA
W rozmowie z serwisem "Sportowy24.pl" były defensor postanowił jednak wszystko doprecyzować. - Powiedziałem jedynie, że długość urlopu Piotra Zielińskiego na narodziny syna była za długa, nie krytykowałem faktu wyjazdu. Pojawienie się na świecie dziecka, nieważne zresztą - pierwszego, drugiego czy trzeciego - to fantastyczna chwila w życiu każdego człowieka. I każdy ma prawo cieszyć się takim momentem. Tyle że wyjazd ze zgrupowaniu od piątkowego wieczoru do środowego poranka to już przesada - stwierdził Hajto.
Zobacz też: Brutalna przepowiednia dla Roberta Lewandowskiego. Wszystko przez to, że jest... Polakiem
I w następujących słowach podzielił się dramatycznym wspomnieniem ze swojego życia: - Byłem w o wiele gorszej, bardzo przykrej sytuacji, o której jednak nigdy nie chciałem mówić. Uważałem, że jest za bardzo intymna. Otóż kiedy grałem w Duisburgu, moja żona poroniła, będąc w drugiej ciąży. Konkretnie w trzecim jej miesiącu. Musiała później przejść poważną operację, istniało nawet zagrożenie życia. Usłyszałem jednak od szkoleniowca, że ktoś na taki poważny zabieg musi zarobić. I tym kimś jestem właśnie ja. Przyjąłem odpowiedź na klatę i przychodziłem na treningi. To był straszny moment, straciliśmy dziecko, moja żona naprawdę potrzebowała wsparcia.