Legia Warszawa przegrała z FC Midtjylland 0:1 na inaugurację fazy grupowej Ligi Europy. Wicemistrzowie Polski oraz jej kibice na pewno nie tak wyobrażali sobie pierwszy mecz z teoretycznie najsłabszą drużyną w grupie D. Po raz kolejny potwierdziło się powiedzenie, że nie ma już słabych drużyn w Europie.
Przed czwartkowym meczem zawodnicy oraz sztab szkoleniowy we wszystkich wypowiedziach podkreślali, że muszą uważać na stałe fragmenty gry, które są bardzo mocną stroną duńskiego zespołu. Jednak na szumnych zapowiedziach się tylko skończyło, ponieważ właśnie w taki sposób leginiości stracili gola. Michał Kucharczyk pomylił bramki i zaliczył swojaka.
Zobacz: FC Midtjylland - Legia Warszawa: Samobójczy gol Michała Kucharczyka pogrążył Legię w Lidze Europy
- Nie można winić "Kuchego", ponieważ bardzo chciał wygrać, jak każdy z nas. Każdemu mogło się to zdarzyć. Poza straconą bramką broniliśmy się bardzo dobrze. Nawet gdy rywal stwarzał sobie sytuacje i oddawał strzały to były to próby niegroźne. Ta porażka boli. Szkoda niewykorzystanych sytuacji - powiedział w rozmowie z oficjalną strona klubową obrońca Legii, Bartosz Bereszyński.
Wicemistrzów Polski czekają teraz ważne spotkania w lidze z Ruchem Chorzów i Termalicą, w Pucharze Polski z Lechią Gdańsk oraz 2. mecz Ligi Europy z Napoli na własnym stadionie.