Schweinsteiger to kolejna ofiara brytyjskiej rewolucji na ławkach trenerskich. W Manchesterze City podobny problem ma Yaya Toure, nielubiany i niechciany przez Pepa Guardiolę. Oraz, to już informacja najnowsza, niewpisany do kadry Citizens na rozgrywki Ligi Mistrzów. Schweinsteiger podobną rolę przyjmie natomiast na Old Trafford, gdzie na muszkę wziął go Mourinho. Portugalczyk oznajmił Niemcowi, że ten może wyjechać gdziekolwiek - byle dalej od Manchesteru - a po tym, jak piłkarz odrzucił oferty innych zespołów, zwyczajnie zaczął go traktować jak powietrze. I po pierwszym nieudanym sezonie na Wyspach Brytyjskich, podczas którego Schweini tylko 18 razy wystąpił w Premier League, w kolejnym prawdopodobnie będzie już tylko ekskluzywnym rezerwowym, bez najmniejszych szans na pojawienie się na boisku. Tym bardziej, że zapowiedział to już sam Mourinho.
Skąd ta niechęć? Trudno stwierdzić. Tym bardziej, że "Mou" zawsze był fanem byłego gracza Bayernu Monachium. Chciał go nawet ściągnąć na Santiago Bernabeu gdy był trenerem Realu Madryt. 32-letni Niemiec w ostatnich miesiącach nie jest jednak w najwyższej formie. Grał rzadko, bo rzadko pozwalało mu na to zdrowie. Na dodatek pod wodzą Louisa van Gaala wyraźnie przytył, a pokaźna "oponka" na brzuchu stała się wręcz powodem do żartów dla kibiców innych zespołów. Doszło ponoć do tego, że częściej, niż na boisku, widywany był na kortach tenisowych, gdzie gorąco dopingował wybrankę swojego serca, serbską zawodniczkę Anę Ivanović.