Dariusz Mioduski

i

Autor: Cyfra Sport Dariusz Mioduski

Niespodziewane sceny po meczu

Druzgocące sceny po meczu Legii Warszawa! Rasistowskie zachowanie wobec "Wojskowych", przerażająca relacja

2023-10-06 14:58

Legia Warszawa nie będzie dobrze wspominała wyjazdu na mecz z AZ Alkmaar. "Wojskowi" niestety na boisku nie zdołali przechylić szali zwycięstwa na swoją korzyść, jednak o wiele więcej mówi się o sytuacjach poza boiskowych, z jakimi spotkali się piłkarze oraz władze klubu. Dariusz Mioduski - prezes Legii Warszawa został uderzony w twarz, a dwóch z piłkarz zostało aresztowanych. Jarosław Jankowski, członek rady nadzorczej warszawskiego klubu opowiedział w rozmowie z "WP SportoweFakty" dokładnie, co odbyło się po spotkaniu.

Do niecodziennych scen doszło po spotkaniu Legii Warszawa z AZ Almaar. Holenderska policja wdała się w przepychanki z władzami klubu oraz piłkarzami. Niedopuszczalny jest fakt, że Dariusz Mioduski - prezes warszawskiej drużyny został uderzony w twarz, a dwóch piłkarzy - Josue oraz Radovan Pankov trafili do aresztu. Jarosław Jankowski - członek rady nadzorczej Legii Warszawa w rozmowie z "WP SportoweFakty" zdał relację z tego druzgocącego wydarzenia. - Zacznę od początku i nastawienia tamtejszych funkcjonariuszy do Polaków. Nasi kibice mieli zakaz wjeżdżania do Alkmaar do godziny 18.00. Zalecenie było takie, by w dniu meczu, do tej godziny, policja wywoziła naszych kibiców z Alkmaar do innego miasta - do Hagi. Wystarczyło, że funkcjonariusze usłyszeli języki polski i bez słowa wyjaśnienia zaprowadzali Polaków do radiowozu i transportowali w inne miejsce. Wchodzili do restauracji, do hoteli, nie mieli skrupułów - przekazał Jankowski.

Sceny po meczu Legii Warszawa! Członek rady nadzorczej warszawskiego klubu przekazał szczegółowe informacje

Jankowski od razu powiedział, jak wyglądała sytuacja po meczu. - Wieczorem doszło do kulminacji zdarzeń. Zaczęło się od tego, że ochrona stadionowa nie pozwoliła nam wyjść z naszego sektora, z trybuny VIP, przez prawie godzinę po spotkaniu. Usłyszeliśmy jedynie, że "nie, bo nie". Następnie, gdy byliśmy w korytarzu prowadzącym do klubowego autokaru, policja zablokowała wyjście. Byli agresywni. Prowokowali pracowników Legii i drużynę. Ja i prezes Mioduski byliśmy ubrani w garnitury, do tego na szyi mieliśmy identyfikatory meczowe, na których wszystko było napisane - kim jesteśmy, jakie stanowisko zajmujemy. Dla policji nie miało to jednak żadnego znaczenia - zaznaczył Jankowski.

Policja popychała też dziewczynę z naszych mediów klubowych, która dokumentowała ich działania. Kilku pracowników Legii, w tym członek sztabu, otrzymało ciosy pałką w wyniku kilkusekundowej młócki tamtejszych służb. Niestety - spotkała nas niechęć i agresja ze strony Holendrów. Jak żyje, a jeżdżę na mecze od 30 lat, nie widziałem takich scen - podsumował członek rady nadzorczej Legii Warszawa.

Najnowsze