Lech Poznań

i

Autor: Cyfra Sport Piłkarze Lecha Poznań

El. LE: Bolesna lekcja Lecha Poznań. "Kolejorz" bezradny w starciu z młodymi Belgami

2018-08-09 21:50

Lech Poznań w Ekstraklasie w trzech meczach zdobył komplet punktów. Dlatego też "Kolejorz" w dobrych nastrojach poleciał do Belgii, by walczyć z Genk o jak najlepszy wynik przed rewanżowym spotkaniem kolejnej rundy eliminacji Ligi Europy. Niestety, zespół ze stolicy Wielkopolski był zauważalnie słabszy od rywali i zasłużenie przegrał 0:2. Gdyby nie Jasmin Burić to wynik mógł być jeszcze wyższy.

Mecz Genk - Lech Poznań był sporym wydarzeniem dla kibiców "Kolejorza". Podopieczni Ivana Djurdjevicia z meczu na mecz prezentowali się coraz lepiej. I choć więcej problemów mieli w europejskich pucharach niż w Ekstraklasie, to w stolicy Wielkopolski wierzono, że w czwartek "Kolejorz" stanie na wysokości zadania i wróci z Belgii z dobrym wynikiem. Tym bardziej, że charakter zespołu wykuwa się w trudnych chwilach, a takim była poprzednia runda eliminacji Ligi Europy. Poznaniacy mierzyli się z białoruskim Szachtiorem Soligorsk. Na wyjeździe zremisowali 1:1, ale po regulaminowym czasie gry w rewanżu przy Bułgarskiej na tablicy widniał taki sam rezultat. Na szczęście w dogrywce Lech dorzucił kolejne dwa trafienia i mógł zmierzyć się z Genk w kolejnej fazie kwalifikacji.

W pierwszych kilkudziesięciu sekundach Lech sprawiał bardzo dobre wrażenie. "Kolejorz" utrzymywał piłkę na połowie Belgów i nie pozwalał im na wiele. Piłkarze Genk szybko jednak się otrząsnęli i już w szóstej minucie powinni wyjść na prowadzenie. Skonstruowali bardzo płynną akcję, a Pozuelo minął Jasmina Buricia i wystawił piłkę wprost do Trossarda. Na szczęście dla Lecha z linii bramkowej wybił de Marco i tylko dzięki niemu utrzymywał się bezbramkowy remis. W kolejnej fazie spotkania Lech grał znacznie lepiej. W końcówce pierwszej połowy przebudzili się jednak gospodarze. W 34. minucie trafili nawet do siatki. Na szczęście dla "Kolejorza" Dewaest znajdował się na spalonym i rumuński sędzia gola uznać nie mógł. Rywale "Kolejorza" grali bardzo w kratkę w pierwszej połowie. Raz cofali się głęboko, a raz nie schodzili z połowy Lecha. Mimo dwóch dobrych okazji, nie potrafili jednak znaleźć sposobu na Jasmina Buricia. Aż do 44. minuty, gdy Genk wykonywał rzut rożny. Piłka trafiła do Rusłana Malinowskiego, a ten kropnął jak z armaty i wyprowadził Belgów na prowadzenie. Gol do szatni mógł podciąć przyjezdnym skrzydła.

Druga połowa, a szczególnie jej początek, to był koszmar dla kibiców z Poznania. Podopieczni trenera Djurdjevicia jakby nie wyszli z szatni. Na bramkę Buricia raz po raz sunęły kolejne ataki gospodarzy. Gdyby nie dobra postawa bramkarza, to Lech straciłby przynajmniej dwie bramki w ciągu kilku minut. Jego popis przerwał w 56. minucie Mbwana Samatta. Napastnik z Tanzanii z kilku metrów skierował piłkę do siatki strzałem głową, podwyższając na 2:0. Wydawać by się mogło, że w tej sytuacji poznaniacy ruszą śmielej do przodu. Niestety, tego dnia brakowało im argumentów. Bramkarz Genk Vuković zatrudniany był niezwykle rzadko i niemal się nie spocił.

Co innego pod drugą bramką. Burić uwijał się jak w ukropie i w dużej mierze dzięki niemu "Kolejorz" zawdzięczał fakt, że stracił tylko dwa gole. Dobrze zorganizowani Belgowie nie dawali przyjezdnym wiele miejsca, a nasi reprezentanci w Europie nie mieli także pomysłu jak poradzić sobie z taktyką rywali. A ci sunęli z kolejnymi atakami. W 78. minucie wyborną okazję miał Ndongala. W sytuacji sam na sam trafił jednak w słupek i fani Lecha mogli odetchnąć z ulgą. Wynik 0:2, jakim zakończyło się spotkanie, nie zabił co prawda nadziei Lecha na awans, ale "Kolejorz" znalazł się w bardzo trudnym położeniu. Nie dość, że musi odrobić stratę przy Bułgarskiej, to forma, jaką zaprezentował w Belgii, nie napawa optymizmem i poznaniacy mogą czuć się podłamani psychicznie. Na pocieszenie - futbol już nie takie historie widział...

Genk - Lech Poznań 2:0 (1:0)
Bramki: Rusłan Malinowski 44, Mbwana Samatta 56

Żółte kartki: Makuszewski, Rogne, Kostewycz, Trałka

Genk: Vuković - Maehle, Dewaest, Lucumi, Uronen - Berge, Malinowskij, Pozuelo - Ndongala, Samatta (65. Gano), Trossard (82. Zhegrova)

Lech: Burić - Orłowski, Rogne (68. Vujadinović), De Marco - Makuszewski (54. Jóźwiak), Cywka, Gajos, Trałka, Kostewycz - Jevtić (75. Tomczyk), Gytkjaer

Wyniki na żywo, statystyki i tabele -> Sprawdź tutaj na kogo stawiać
Aż 16 dyscyplin!

Najnowsze