Christian Gytkjaer, Lech Poznań

i

Autor: CYFRA SPORT Christian Gytkjaer, napastnik Lecha Poznań w meczu z Sandecją Nowy Sącz.

Cenny remis Lecha Poznań, ale niedosyt został. Utrecht rozczarował

2017-07-28 8:52

Lech Poznań w trzeciej rundzie eliminacji do Ligi Europy trafił na holenderski FC Utrecht i zdecydowanie nie był faworytem tej rywalizacji. Jednak już pierwszy mecz pokazał, że nie taki diabeł straszny, jak go malują. Czwarta drużyna poprzedniego sezonu Eredivisie była do ogrania, ale "Kolejorzowi" zabrakło skuteczności i spotkanie zakończyło się remisem 0:0.

Już w drugiej rundzie wydawało się, że Lech jest jedną nogą poza pucharami. W pierwszym meczu z FK Haugesund przegrał 2:3 i w rewanżu musiał odrabiać straty. To się jednak udało i wszyscy kibice "Kolejorza", a zapewne piłkarze i trenerzy także, głośno odetchnęli z ulgą. Jednak los nie okazał się dla nich łaskawy, bo na kolejnym etapie eliminacji trafili na FC Utrecht, czyli czwarty zespół poprzedniego sezonu Eredivisie.

Faworytem byli oczywiście Holendrzy, ale już pierwszy mecz tej rywalizacji pokazał, że nie taki diabeł straszny, jak go malują. Podopieczni Nenada Bjelicy musieli być chyba mocno zdziwieni, że gospodarze prezentują się tak słabo. Nie potrafili zdominować przyjezdnych, brakowało im dokładności, ale przede wszystkim pomysłu. Utrecht był zdecydowanie do ogrania, niestety Lech długo nie robił nic, by to wykorzystać. Szwankował środek pola i rozegranie, w którym rządzić mieli Radosław Majewski i Maciej Gajos. Przeciętnie wyglądały też skrzydła. Co prawda zarówno boczni pomocnicy, jak i obrońcy często mieli okazje do dośrodkowań, jednak te zwykle nie trafiały do kolegów.

Do 75. minuty mecz ten wyglądał jak walka dwóch bezzębnych psów. Ani jedna ani druga drużyna nie była w stanie mocniej przycisnąć i zmusić rywala do błędów. To jednak zmieniło się z wejściem na boisko Nickiego Bille Nielsena. W ciągu zaledwie kilku minut doszedł do dwóch znakomitych sytuacji, której jednak koncertowo zepsuł. Najpierw trafił w bramkarza, chwilę później nie wcelował w światło bramki. Lech nie wykorzystał swoich pięciu minut i bezbramkowo zremisował, choć mógł osiągnąć dużo więcej. Niemniej 0:0 w kontekście rewanżu jest całkiem cenne i pozwala mieć nadzieję, że w Poznaniu "Kolejorzowi" uda się ograć Holendrów i awansować do czwartej rundy eliminacji do Ligi Europy.

FC UTRECH - LECH POZNAŃ 0:0

Żółte kartki: Willem Janssen, Zakaria Labyad, Urby Emanuelson - Wołodymyr Kostewycz, Łukasz Trałka

Utrecht: Jensen - Klaiber, van der Maarel (84. van der Meer), Janssen, Braafheid - van de Streek, Brama (76. Troupee), Emanuelson - Kerk, Labyad, Dessers (76. Leeuwin)

Lech: Putnocky - Dilaver, Janicki, Vujadinović, Kostewycz - Trałka - Makuszewski (77. Gumny), Majewski (85. Radut), Gajos, Situm - Gytkjaer (69. Bille)

Najnowsze