- Tak, usłyszałem, że tam jest 3:0… - mówił po końcowym gwizdku bośniacki bramkarz Rakowa. - Wystarczyło strzelić gola, żeby awansować. Ale cóż, nie zdobywasz bramki – nie grasz dalej – analizował Kovacević. - Zagraliśmy dobry mecz, ale jak zawsze brakło nam skuteczności – dodawał ze smutkiem.
Emocjonalny komentarz Vladan Kovacevicia
Golkiper miał jednak świadomość, że i w defensywie Raków – który tuż przed meczem stracił awizowanego w podstawowej jedenastce Milana Rundicia (zastąpił go Jean Carlos Silva) – nie zagrał na swoim normalnym poziomie. - Przegrana tym razem wzięła się z błędów w obronie. A Atalanta jest taką drużyną, że wykorzystuje każdą okazję. Nie pamiętam, kiedy straciliśmy tyle goli.
W takim stanie jeszcze Kovacevicia nie widzieliśmy, kompletna załamka
Kovacević odwołał się też do kluczowego – jego zdaniem – momentu grupowej rywalizacji mistrzów Polski w Lidze Europy. - Mecz ze Sturmem, przegrany tu w Sosnowcu, zdecydował o wszystkim – podkreślił. - Udało się wygrać rewanż w Grazu, ale teraz przyszło te 0:4… Bardzo boli ta porażka. Nie pamiętam, kiedy ostatni raz przegrana tak bolała, zwłaszcza w kontekście wyniku w Lizbonie...
Przed nim i jego kolegami jeszcze jedno spotkanie. Intensywną jesień – w sumie Raków rozegrał do tej pory 34 mecze o stawkę w pięć miesięcy – zakończy niedzielną ligową potyczką z Koroną. - Mamy trudny moment w szatni – przyznał Kovacević. - Przegraliśmy przecież 2:4 z Jagiellonią, a teraz 0:4 z Atalantą… Cóż, musimy być drużyną, wygrać w niedzielę i ten sezon skończyć zwycięstwem – podsumował bramkarz Rakowa.