- Grał bardzo dobrze, a najlepszą oceną niech będą słowa byłego trenera Feyenoordu Mario Beena, który nazwał go profesorem środka pola – mówi Super Expressowi Jan de Zeeuw junior, świetnie znający holenderską piłkę. - Been szczególnie zwrócił uwagę na to, że Szymański już kilka sekund przed przyjęciem piłki, wie gdzie ma ją podać. Ale Sebastian musi się liczyć, że będzie miał dużą konkurencję. Feyenoord kupił za 8,5 mln euro Quentina Timbera, co było najdroższym transferem klubu, a ma przyjść kolejny pomocnik - Ramiz Zerrouki z Twente. Jednak zaletą Polaka jest to, że może grać na obu bokach pomocy, ale jeśli zagra jak w debiucie, to da sobie radę - analizuje de Zeeuw, a sam piłkarz zapowiada, że stać go na dużo więcej. - Poszło dobrze, ale potrzebuję więcej czasu. Muszę nabrać kondycji, aby móc grać 90 minut. Jestem bardzo szczęśliwy, że zagrałem swój pierwszy mecz dla Feyenoordu i mam nadzieję, że następny będzie jeszcze lepszy i pokażemy, że rozumiemy się coraz lepiej – powiedział Szymański do kamer telewizji ESPN.
Milik w cieniu Luisa Suareza. Zmiennik Polaka rozstrzygnął losy meczu
De Zeeuw określa wybór Feyenoordu jako optymalny pod kątem sportowym. - Oczywiście, ekonomia w Rosji czy Hiszpanii, gdzie może zarobić 5 milionów euro za sezon, jest inna niż tutaj. W Holandii może dostać maksymalnie 1,5 - 2 mln. Jeśli jednak zagra dobry sezon w lidze i na mundialu, to zrobi krok do takich zespołów jak Villarreal czy Borussia Dortmund, bo takich klubów sięgają jego możliwości. Pomijając kwestie sportowe, to Rotterdam jest świetnym miejscem, gdyż wielu Polaków chodzi na mecze. Wczoraj znajomi napisali do mnie, że jeśli klubu nie będzie stać na wykupienie Sebastiana z Dynama Moskwa, to kibice zrobią zbiórkę, żeby tu został na stałe – śmieje się de Zeeuw.
Kontuzja już w pierwszym meczu sezonu! Haaland katem drużyny Polaka