Jakub Piotrowski z Genk przestrzega Lecha Poznań: To my mamy więcej atutów

„Super Express”: - W meczach Ligi Europy już zagrałeś, ale w belgijskiej lidze jeszcze nie.
Jakub Piotrowski: Chciałbym grać jak najwięcej, ale od razu się nie da. Myślę, że gdy będziemy grali co 3-4 dni, to i w lidze dostanę szansę. W okresie przygotowawczym straciłem 2 tygodnie z powodu kontuzji kostki.

- Jakie są treningi w porównaniu z tymi w Pogoni?
- Są cięższe, więcej pracy na siłowni, obciążenia treningowe na boisku na razie znoszę gorzej niż koledzy, którzy są w drużynie od dawna. Jest różnica w tempie meczów, więc i na treningach trzeba pracować ciężej. Ale trenerzy są nastawieni pozytywnie do mnie. W poprzednim meczu LE zagrałem na „10”, ale trener zaznaczył, że choć to nie moja pozycja, to wierzy, że poradzę sobie i chyba nie zawiodłem, skoro zaliczyłem 2 asysty

- Jakie nastroje przed meczem z Lechem?
- U mnie dobre, kiedy przyszedłem tutaj, wiedziałem, że Genk zagra w Lidze Europy i bardzo chciałem, żeby trafił na zespół z Polski. No i tak się stało. Zaraz po losowaniu koledzy pytali mnie o Lecha, choć większość z nich kojarzyła nazwę tego klubu.

- Kto jest faworytem?
- Lech to nie ten zespół, przeciwko któremu grałem pół roku temu. Zmienił system gry, doszło kilku zawodników. W polu karnym zawsze groźny jest Christian Gytkjaer, który dobrze zaczął sezon. W ostatnim meczu pucharowym świetnie zagrał obrońca Kostewycz i trenerzy pytali mnie o niego. Genk ma swoje atuty w ofensywie, dobrze zaczęliśmy sezon w lidze, która jest najważniejsza, ale i w pucharach chcemy odnieść sukces, mamy większe szanse na awans niż Lech.