Ondrej Duda

i

Autor: Tomasz Radzik Ondrej Duda

Legia - FK Kukesi. Ondrej Duda: Ten kamień mógł ZAKOŃCZYĆ moją karierę

2015-08-06 18:07

Legia zagra w czwartek rewanżowy mecz w III rundzie eliminacji Ligi Europy z albańską drużyną Kukesi. Jej nazwę do końca życia zapamięta Ondrej Duda (21 l.). Słowak w pierwszym spotkaniu w Tiranie został trafiony kamieniem w głowę. Sędzia przerwał zawody (przy stanie 2:1 dla wicemistrzów Polski), a UEFA przyznała piłkarzom Henninga Berga walkower 3:0.

- Nikt z nas nie chce wygrywać poza boiskiem, ale rywalom kara zdecydowanie się należała. Czuliśmy się tam jak na wojnie - twierdzi Ondrej, który tylko Czytelnikom "Super Expressu" opowiada o dramatycznych chwilach sprzed tygodnia.

"Super Express": - To dobrze, że dojdzie do rewanżu z Kukesi, czy jednak Albańczycy powinni zostać wyrzuceni z pucharów?

Ondrej Duda: - Z jednej strony to dobrze, że gramy w czwartek, bo klub zarobi jakieś pieniądze, a my podtrzymamy formę meczową. Widać, że występy co trzy dni nam służą. Z drugiej jednak, mielibyśmy więcej czasu na przygotowania do niedzielnego starcia z Wisłą.

Legia Warszawa - FK Kukesi NA ŻYWO: Transmisja w TV i STREAM LIVE ONLINE

- Jak się czujesz? Z twoim zdrowiem jest wszystko w porządku?

- Na głowie mam założone trzy szwy, ale czuję się dobrze. Miałem w tym wszystkim masę szczęścia. Gdybym został trafiony kilka centymetrów w bok, to zamiast dziury w głowie, mógłbym na przykład stracić oko. Ten kamień mógł zakończyć moją karierę albo doprowadzić do jeszcze większego nieszczęścia. Dlatego kara powinna być maksymalnie surowa, by już nie ucierpiał tam żaden piłkarz.

- Twoje pierwsze odczucia po tym, jak zostałeś trafiony kamieniem?

- Poczułem ból. Złapałem się za głowę. Zorientowałem się, że rana jest głęboka i leci z niej krew. Nie wiedziałem, jak bardzo ucierpiałem, więc po tym, jak upadłem, już bez ruchu czekałem na pomoc lekarską.

- Od początku meczu na trybunach wrzało.

- Zazwyczaj nie rozglądam się po stadionie, tylko koncentruję na grze. Ale kiedy na boisko zaczęły wlatywać butelki i inne przedmioty, spojrzałem na trybuny. Twarze tych ludzi były pełne złości. Z takim zachowaniem spotkałem się pierwszy raz w życiu. I oby ostatni. Mecz to nie wojna!

- Po przerwaniu spotkania nie mieliście problemów z opuszczeniem stadionu i dotarciem na lotnisko?

- Już nic się nie działo. O nasze bezpieczeństwo zadbała policja. Podobno funkcjonariusze byli wyposażeni w broń z ostrą amunicją.

- W czwartek będziesz miał okazję do zrewanżowania się rywalom na boisku.

- Nie mam pretensji do zawodników z Kukesi. Bo jaki oni mieli wpływ na to, co dzieje się na trybunach? Na rewanż wyjdziemy nie po to, żeby się na kimś mścić, ale żeby zagrać fajny mecz i pokazać, że jesteśmy lepsi.

Najnowsze