Wielu uważa, że dzisiejszą piłką nożną rządzą przede wszystkim pieniądze. To w dużej mierze racja, ale gdyby całkowicie tak było, to Dudelange nie miałoby nawet po co do Warszawy lecieć. Piłkarze ekipy, która zdominowała rozgrywki w Luksemburgu, za grę dostają od 3 do 6 tysięcy euro. W kraju średnia płaca wynosi ponad 4 tysiące euro. Nie może więc dziwić, że zawodnicy imają się przeróżnych zadań, by w czasie wolnym trochę dorobić. I właśnie tacy ludzie z ambicjami pokazali w czwartkowy wieczór Legii, że nie pieniądz rządzi futbolem, ale wiara we własne umiejętności i walka o wymarzony cel. Coś, czego w drużynie mistrzów Polski po prostu nie ma.
Wyobrażacie sobie na przykład Michała Kucharczyka, Carlitosa, Krzysztofa Mączyńskiego czy Michała Pazdana w pracy, jaką sami wykonujecie? Trudne, prawda? Tymczasem dla piłkarzy Dudelange to chleb powszedni. Bramkarz tego klubu i reprezentacji Luksemburga Jonathan Joubert piastuje dla przykładu stanowisko specjalisty ds. logistyki w jednej z największych hal sportowych w kraju. Jeszcze ciekawiej jest w przypadku jego kolegów z ekipy. Clayton Moreira ma drugi etat jako szkolny ochroniarz, Bryan Melisse prowadzi restaurację, a Kevin Malget, jak opisał sport.onet.pl, jeszcze niedawno handlował samochodami.
Clayton Moreira ma drugi etat jako szkolny ochroniarz, Bryan Melisse prowadzi restaurację, a Kevin Malget jeszcze niedawno handlował samochodami - ci piłkarze Dudelange zawstydzili w czwartek legijne gwiazdy.
Sprawdź wyniki sportowe na żywo. Tabele i statystyki.
Cały sport w jednym miejscu