Wisła - Odense 1:2. Małecki wrócił i zrobił swoje

2011-12-02 3:00

Mecz z Odense pokazał, ile dla Wisły znaczy Patryk Małecki (23 l.). Gdy leczył kontuzję, "Biała Gwiazda" przegrała aż sześć meczów. Krnąbrny, pyskaty, wygwizdywany poza Krakowem "Mały" znów, jak przed urazem, był pierwszoplanową postacią swojej drużyny. Walczył, szarpał i zdobył gola, który przedłużył nadzieje mistrzów Polski na awans do fazy pucharowej Ligi Europejskiej.

W Danii Małecki zagrał w podstawowym składzie Wisły po raz pierwszy od 25 września, kiedy to w meczu z Ruchem Chorzów doznał kontuzji kostki.

- Cieszę się, że jestem już w pełni sił i mogłem pomóc drużynie. Wisła to dla mnie coś więcej niż klub, dlatego mocno przeżywałem nasze porażki - mówił po meczu z Odense bohater "Białej Gwiazdy".

Od początku "Mały" szarpał na skrzydle, a w 28. minucie świetnie przymierzył z dystansu i wyprowadził swoją drużynę na prowadzenie 2:0.

O miano najlepszego piłkarza meczu z Odense z Małeckim może rywalizować tylko Łukasz Garguła (30 l.). Nieco już zapomniany rozgrywający, pod nieobecność wracającego do zdrowia Maora Meliksona, rządzi i dzieli w drugiej linii Wisły. To po jego kapitalnym zagraniu w 20. minucie Dudu Biton (23 l.) technicznym strzałem zdobył gola na 1:0 dla mistrzów Polski. Do przerwy wiślacy w pełni panowali nad tym, co się dzieje na boisku.

Po zmianie stron błąd popełnił najczęściej - oprócz Jaliensa - krytykowany Michael Lamey, który poślizgnął się, dzięki czemu Falk zdobył kontaktowego gola.

- Po przerwie kilka razy mocniej zabiło mi serce, ale wygraliśmy zasłużenie. Brawa dla chłopaków - cieszył się Kazimierz Moskal (44 l.), który zwycięstwem uczcił swój debiut w roli pierwszego trenera "Białej Gwiazdy" w europejskich pucharach.

Po wygranej w Danii Wisła ma jeszcze szanse na awans do fazy pucharowej. W ostatniej kolejce krakowianie muszą jednak przy Reymonta pokonać lidera grupy K Twente Enschede i liczyć, że Fulham Londyn na własnym boisku nie wygra z Odense.

Najnowsze