Sporting prowadził już 2:1, kiedy to swojego gola po ładnej akcji dołożył kolumbijski napastnik Teofilo Gutierrez. Zawodnik gospodarzy bardzo ucieszył się z gola i już zmierzał w kierunku trybun, by tam świętować, ale w pewnym momencie o czymś sobie przypomniał. Podbiegł więc do zaszokowanego sędziego, wyjął mu z kieszeni spray i spróbował sam psiknąć nim na murawę. Bezskutecznie.
Legia, Lech, Wisła i Jagiellonia - największe klęski polskich pucharowiczów w XXI wieku [WIDEO]
Akurat w kluczowym momencie w urządzeniu coś się zacięło, lub po prostu snajper Sportingu nie potrafił się nim odpowiednio obsłużyć. A szkoda, bo później okazało się, że planował na murawie napisać życzenia dla swojej mamy, która obchodziła urodziny. Niestety zamiast wzruszającego gestu mieliśmy mały kabaret, bo sędzia okazał się zimnym draniem bez serca i pokazał kochającemu synowi żółtą kartkę.
Momentami coraz trudniej zrozumieć nam niektóre decyzje arbitrów. Przepisy przepisami, ale to właśnie dzięki takim zachowaniom, jak to Gutierreza - które jak widać są zabronione - piłka nożna jest czymś więcej niż sport.