Pogoń po raz pierwszy w swojej historii przebrnęła w tym sezonie pierwszą rundę europejskich pucharów, a teraz staje przed jeszcze większa szansą. Portowcy przystąpią do meczu po porażce w ligowym meczu ze Śląskiem Wrocław (1:2). - To nam daje jeszcze więcej energii przed meczem z Broendby. Oczywiście, chcemy zagrać ten mecz tak, jak zaczęliśmy grać w drugiej połowie pierwszego spotkania z Brondby. Wierzę, że będziemy wciąż rosnąć jako zespół i jesteśmy gotowi podjąć wyzwanie, które jest przed nami – zapowiada trener Jens Gustaffson, który będzie miał do dyspozycji Michała Kucharczyka wracającego do meczów pucharowych po karencji, którą miał jeszcze z okresu gry w Legii. Do dyspozycji trenera ma być również kontuzjowany ostatnio Kostas Triantafyllopoulos. - To dwóch doświadczonych piłkarzy, bardzo ważnych dla naszego zespołu. Dlatego też jestem bardzo szczęśliwy z faktu, że ponownie mam ich obu w składzie. Stajemy się coraz lepsi i lepsi, gdy mierzymy się z tym rodzajem intensywności. Dla nas to coś fantastycznego na przyszłość – mówi szwedzki szkoleniowiec o intensywnym początku sezonu, w którym Pogoń rozgrywa swoje mecze co trzy dni.
Do częstotliwości grania odnosi się również pomocnik Pogoni Sebastian Kowalczyk. - Na pewno trochę czujemy to w nogach. Nigdy wcześniej tak często nie graliśmy. W poprzednim sezonie odpadliśmy z europejskich pucharów już po pierwszym dwumeczu z Osijekiem, więc kontynuowaliśmy sezon grając co tydzień. Ale tak częste występy są fajne – mówi Kowalczyk, który zapowiada w jutrzejszym meczu walkę o awans. - Na pewno zrobimy wszystko, aby wywieźć stąd awans. Wierzę, że przy okazji stworzymy fajne widowisko dla kibiców. Przeciwnik jest w naszym zasięgu. Wszyscy jesteśmy nastawieni na trudne spotkanie, ale zdajemy sobie sprawę, że naprzeciw nas będzie rywal, którego możemy spokojnie przejść - zakończył pomocnik Pogoni.