„Super Express”: - Wasz bezbramkowy remis z Europa FC został określony jako jeden z większych blamaży w historii naszej piłki. Jak to jest możliwe, że największy i najbogatszy polski klub nie potrafi pokonać amatorów?
Sandro Kulenović: - Każdej drużynie może się przydarzyć słabszy dzień. Niestety, my taki mieliśmy w Gibraltarze.
- Rywale czymś cię zaskoczyli?
- Po przedmeczowej analizie wiedzieliśmy, że potrafią grać w piłkę. Ale nie zmienia to faktu, że to my powinniśmy zaprezentować się zdecydowanie lepiej.
- Po remisie z Europa FC tłumaczyliście, że wypływ na wynik miała sztuczna murawa i latające nad stadionem samoloty. Zabrakło mi stwierdzenia: „To wstyd, przepraszamy. Zrobimy wszystko, żeby to się nie powtórzyło”.
- Nie wiem dlaczego musimy kogoś przepraszać… Słabszy dzień w piłce może się zdarzyć każdemu. Jestem pewny, że w czwartek awansujemy.
- Jaki macie sposób na wyeliminowanie Gibraltarczyków?
- Prosty, musimy grać szybko i strzelać bramki.
- Pod nieobecność Vamary Sanogo o miejsce w ataku rywalizujesz z Jarosławem Niezgodą. Jakie są wasze atuty?
- Jarek jest moim przyjacielem. Doskonale się rozumiemy, ale jesteśmy innym typem napastników. Jarek jest szybszy, ja jestem silniejszy i lepiej gram głową. Ale to dobrze, bo trener ma możliwość wyboru.
- Masz twardą skórę?
- Myślę, że tak. Każdy napastnik musi być świadomy, że nie zawsze będzie strzelał gole i nadejdzie gorszy moment. Mam poukładane w głowie, że muszę być gotowy na wszystko. Jestem w Warszawie już trzeci rok i nauczyłem się grać pod presją. Od Legii wszyscy oczekują mistrzostwa, zwycięstw w pucharach.
Cała rozmowa do obejrzenia i odsłuchania powyżej