Lech grał źle. Bez pomysłu, bez koncepcji. I bez środka obrony. Wilusz, który miał być największym hitem transferowym, w 81. minucie zachował się jak wyjątkowo nieporadny junior. W bardzo prostej akcji dał sobie zabrać piłkę przed polem karnym. Piłkę przejął Hidetoshi Wakui (31 l.) i łatwo pokonał Jasmina Buricia (27 l.).
- To moja wina. Nie czujemy się jednak słabsi od rywala. W rewanżu postaramy się to udowodnić i zapewnić sobie awans do kolejnej rundy - powiedział skruszony obrońca "Kolejorza".
Przeczytaj: Liga Europy. Polskie kluby poznały potencjalnych rywali w 3. rundzie
Wilusz wygłupił się podczas meczu, a trener Mariusz Rumak (37 l.) - na konferencji prasowej. - To nie jest kompromitacja - przekonywał ku zdziwieniu dziennikarzy. - Mam za duży szacunek do estońskich rywali, żeby tak nazywać naszą porażkę. Wydawało się, że kontrolujemy ten mecz. Stwarzaliśmy sytuacje, ale oddawaliśmy za słabe strzały. A jak się nie strzela goli, to nie można wygrać. Potem przytrafił nam się indywidualny błąd i ostatecznie przegraliśmy - analizował.
To już drugi sezon z rzędu, kiedy Lech kompromituje się w pucharach. Rok temu "Kolejorz" w żenującym stylu odpadł po rywalizacji w dwumeczu z Żalgirisem Wilno. - Jeśli miałbym mecz z Nomme porównać do starcia z Żalgirisem, to teraz zagraliśmy lepiej. Byliśmy tylko nieskuteczni - bronił się Rumak.
Rewanż w Poznaniu 24 lipca o godz. 19.00.
p>
ZAPISZ SIĘ: Codzienne wiadomości Gwizdek24.pl na e-mail