Tomasz Gruszczyński

i

Autor: Maciej Kulczyński/Super Express Tomasz Gruszczyński

Tomasz Gruszczyński: Legia jest lepsza, nie widzę szans dla mistrza Luksemburga

2018-08-09 6:00

Przez 9,5 roku był gwiazdą Dudelange i jednym z najlepszych strzelców ligi luksemburskiej, w której strzelił 125 goli. Tomasz Gruszczyński (38 l.) prognozuje, że to Legia ma większy potencjał niż jego były klub. Jest przekonany, że to mistrz Polski awansuje do IV rundy eliminacji Ligi Europy. 9 sierpnia o godz. 21 pierwsze starcie obu drużyn na Łazienkowskiej.

"Super Express":- Jakie szanse dajesz Dudelange w rywalizacji z Legią?
Tomasz Gruszczyński: - To nie będzie łatwy mecz dla Legii. Zmierzy się z najlepszym zespołem Luksemburga. Kibicuję Dudelange, ale nie liczę na ich zwycięstwo. Legia ma więcej doświadczenia, ale brakuje jej ostatnio dobrych wyników. Przyznam, że bardzo mnie zdziwił słaby start mistrza Polski w nowym sezonie.

- Jakie typujesz wyniki z mistrzem Polski?
- W Warszawie Legia powinna wygrać 2:0 i zapewnić sobie awans do IV rundy. W rewanżu zwycięży 1:0. Legia ma doświadczenie z fazy grupowej Ligi Mistrzów i Ligi Europy. Dlatego nie widzę szans dla mistrza Luksemburga. 16 sierpnia wybiorę się na rewanż do Dudelange.

- Jesteś surowy. Masz wariant bardziej optymistyczny?
- Może gdyby zespołowi Dudelange udało się w Warszawie uzyskać 0:0, to rewanż zapowiadałby się atrakcyjnie. Może los by się do nich uśmiechnął? Wtedy wszystko się może zdarzyć. Jakiś rzut wolny, gol i... Ale powtarzam: stawiam na wygraną Legii. Tyle że nie przyjdzie jej to łatwo.

- Jaki status ma Dudelange?
- Od momentu, gdy ja w nim grałem dużo się zmieniło. Pracowałem w ciągu dnia, a na trening przychodziłem na 19. Teraz piłkarze, którzy przychodzą do zespołu utrzymują się wyłącznie z grania w piłkę. Czyli mogą czuć się, jak zawodowcy. Ale są i tacy, którzy pracują. Jest w tym gronie m.in. bramkarz Jonathan Joubert.

- Jaki jest budżet mistrza Luksemburga?
- Dwa miliony euro. Progres Niederkorn ma 800 tysięcy euro, a pozostałe drużyny w lidze są na poziomie 400-500 tysięcy euro. Dlatego innym klubom niezwykle tudno rywalizować z Dudelange.

- Kto jest właścicielem klubu?
- Biznesmen Flavio Becca. Był w klubie, gdy ja w nim grałem. To jeden z najbogatszych ludzi w Luksemburgu. Prowadzi wiele biznesów, m.in. firmy związane z nieruchomościami czy dystrybucją napojów. Działał m.in. w grupie kolarskiej, w której jeździli bracia Andy i Frank Schleck z Luksemburga. Co ciekawe, znajomym właściciela Dudelange jest Gerard Lopez. To obecny prezydent francuskiego Lille, który kiedyś był szefem luksemburskiego klubu Fola Esch.

- Co uznaje się za największy sukces Dudelange w Europie?
- W sezonie 2012/13 sprawili sensację w II rundzie eliminacji Ligi Mistrzów. Wygrali u siebie 1:0 z Red Bull Salzburg. Wprawdzie w rewanżu ulegli Austriakom 3:4, ale zapewnili sobie awans do III rundy. W niej już nie dali rady Mariborowi, notując dwie porażki. Później walkę o wejście do fazy grupowej Ligi Europy przegrali z Hapoelem Tel Awiw.

- Kto jest w twojej ocenie najlepszym graczem?
- Kapitan Jonathan Joubert. Ma nadłuższy staż w drużynie. Występuje w niej od 14 lat. W kadrze Luksemburga rozegrał 90 meczów. Kiedyś komplementował go sam Arsene Wenger. Bardzo cenię także Davida Turpela. To bardzo dobry napastnik, jeden z najlepszych, których widziałem w lidze luksemburskiej. Szybki, techniczny, dobrze grający głową. Naprawdę ma wszystko. Jeszcze wyróżniłbym obrońcę Toma Schnella. Pozytywne jest to, że w zespole są gracze z reprezentacji Luksemburga. Mają doświadczenie, bo jako drużyna narodowa rywalizowali z klasowymi zawodnikami.

- Zapytam pół żartem, pół serio: założyłeś się z Joubertem oto, ile puści goli z Legią?
- Tak źle mu nie życzyłem (śmiech). Widziałem się z nim ostatnio. Rozmawialiśmy, ale tematu Legii nie poruszaliśmy. Niedawno Jonathan został ojcem.

- Czy przez ostatnie lata z zespołu Dudelange ktoś tafił do silnej ligi?
- Na przykład Aurelien Joachim. Napastnik reprezentacji Luksemburga, który z Dudelange przeniósł się do Holandii. Ostatnio występował w belgijskim Lierse.

Chris Philipps, Legia Warszawa - Spartak Trnawa

i

Autor: Cyfra Sport Spartak Trnawa fetuje gola strzelonego w Warszawie

- Od 2016 roku Dudelange prowadzi Niemiec Dino Toppmoeller. Jaki to trener?
- Byłem zaskoczony, że klub zatrudnił szkoleniowca, który nie miał doświadczenia. OK, wcześniej pracował w Benfice, ale tej z Luksemburga. Nagle pojawił się w Dudelange, czyli w klubie, który cały sezon szykuje się na Ligę Mistrzów, bo w krajowych rozgrywkach jest potentatem. Zatrudnić trenera z zerowym doświadczeniem? To była dla mnie niezrozumiała decyzja. To tak jak grać w pokera. W Europie nie ma efektów jego pracy. Trzy razy grał w eliminacjach Champions League i nie przeszedł rundy. Dudelange ma wysoki budżet, silny zespół, a na europejskiej scenie za jego kadencji klubowi brakuje wyniku.

- Latem do drużyny trafił m.in. Marc Andre Kruska, który ma ponad 100 meczów w Bundeslidze. To zasługa Toppmoellera, że jego rodak wybrał Luksemburg?
- Przekonały go finanse. Ostatnio kontrakt podpisał obrońca Milan Bisevac, który występował w lidze francuskiej. Jak myślisz dlaczego Serb trafił do Dudelange? Na pewno nie ze względu na ładne oczy i nie dzięki trenerowi. Dostał kontrakt tak dobry, że opłacało mu się przyjść do Luksemburga.

- Ile może zarabiać?
- Nie znam konkretnych sum. Mogę powiedzieć tylko, to co słyszałem. Mówi się, że Bisevac dostał 10 tysięcy euro miesięcznie netto. A co otrzymał jeszcze dodatkowo, to wie tylko on i księgowy. Hola! Nie wiem, czy dużo klubów dałoby takie pieniądze dla zawodnika, który jest w zasadzie w ostatnim roku kariery.

- To duża pensja w lidze Luksemburga?
- Oczywiście. Zawodnicy zarabiają po 1500 euro. Tylko w Dudelange wszystko jest razy dwa lub trzy. W innych klubach tak się nie zarabia. To jest piłka amatorska. Jak klub ma budżet na poziomie 400 tys. euro, to jak piłkarz może w nim dobrze zarabiać? Tylko Dudelange takich zawodników potrafi do siebie przyciągnać, bo ma na to pieniądze.

- Piłkarzem Legii jest pomocnik Chris Philipps. Jak oceniasz reprezentanta Luksemburga?
- Nie widziałem go w barwach Legii. Czytałem tylko, że nie za bardzo się sprawdził. Oglądałem go we Francji i wtedy nie przekonał mnie do siebie. W tamtym momencie to nie był gracz na poziom Ligue 1. Dlatego we Francji mu nie wyszło. Nie pomyliłem się w ocenie, bo Metz oddało go do Legii.

Tomasz Gruszczyński

i

Autor: Maciej Kulczyński/Super Express Tomasz Gruszczyński

- Przez wiele lat grałeś w Luksemburgu i Dudelange. Jaki jest twój dorobek bramkowy?
- W lidze strzeliłem 125 goli w 180 meczach, ale nigdy nie byłem królem strzelców. Nie wiem, który to wynik w historii. W Dudelange spędziłęm 9,5 roku i w tym okresie siedem razy sięgaliśmy po tytuł, pięć razy zdobyliśmy puchar kraju. Przyszedłem do Luksemburga z Metz wieku 21 lat. Skończyłem grać pod koniec 2013 roku. Teraz raz w miesiącu spotykam się ze znajomymi z Metz i gramy sobie towarzysko. Porozmawiamy, powspominamy, wypijemy piwko. I tyle.

- Miałeś firmę związaną z montażem okien. Dalej tym sie zajmujesz?
- Tak, firma się rozrosła. Zatrudniam ponad 30 osób. Wszedłem na wyższy poziom. Rywalizuję z dużymi firmami. Mam trzy sklepy, każdy ma powierzchnię 500 metrów kwadratowych. Dwa są we Francji, jeden w Luksemburgu. Ale już nie w Dudelange, bo tam sklep był za mały. Miał tylko 100 metrów kwadratowych. Przeniosłem się do Esch.

Najnowsze