„Super Express”: - Lech w 3. rundzie kwalifikacji: pech czy fart Spartaka?
Michal Gašparik: - Przed losowaniem nie miałem czasu o tym myśleć, bo byliśmy jeszcze w trakcie trudnej rywalizacji z łotewską Audą. A jak w końcu ją wygraliśmy, to… już było po losowaniu 3. rundy. Ciężki los. Rok temu graliśmy na tym samym etapie z Rakowem. Już wtedy, w sierpniu, widziałem wielką jakość w tym zespole i fakt, że został mistrzem Polski, zupełnie mnie nie zaskoczył. Teraz czeka nas Lech, który przecież dotarł co ćwierćfinału poprzedniej edycji Ligi Konferencji. Nie powiem, że nie spróbujemy powalczyć, ale przeciwnik znów jest bardzo mocny.
- Miał pan okazję spojrzeć na mecze Kolejorza?
- Analizowałem kilka ostatnich spotkań Lecha, ligowych i tych pucharowych. Wiemy zatem, jak gra rywal w tym sezonie, jak grał w poprzednim. I że jest silny, zwłaszcza na swoim stadionie.
- Na co – i na kogo – będzie pan uczulać swoich zawodników?
- Pokazywałem chłopakom, jak poznaniacy potrafią się utrzymywać przy piłce, jak krąży ona między nimi. Lech ma też bardzo mocne skrzydła, świetną „dziesiątkę” i znakomitego napastnika.
- Rozumiem, że mówi pan o Mikaelu Ishaku?
- Tak, to najważniejsza postać Lecha.
- Czym Spartak będzie próbować zaskoczyć rywala?
- W Poznaniu będziemy chcieli utrzymywać się przy piłce, nie dać się zepchnąć do defensywy. Nie możemy być wyłącznie pasywni, bronić się przez cały mecz. Mam wrażenie, że Lech jest bardzo mocny w grze ofensywnej, ale już w defensywie ma luki. Spróbujemy je wykorzystać. W całym spotkaniu okazji zapewne nie będziemy mieć zbyt wiele. Potrzeba nam koncentracji, by wykorzystać te, które się nadarzą.
- Jaki wynik przy Bułgarskiej pana usatysfakcjonuje?
- Taki, który pozwoli nam zachować nadzieję na awans przed rewanżem na naszym stadionie. Myślę, że remis wyglądałby całkiem nieźle. Bilety na ten rewanż już się sprzedają, nasz ewentualny dobry występ pozwoliłby pewnie na zapełnienie całego obiektu w Trnavie.
- Wielu pana podopiecznych – zresztą pan też – ma w CV występy w polskich klubach. To jest dla nich dodatkowa motywacja?
- Pewnie tak. Grali przeciwko Lechowi, niektórzy mają rachunki do wyrównania (śmiech), bo na własnej skórze poczuli, jak silny to zespół.
- Spartakowi nie wyszedł start w lidze, zaczęliście od przegranej i remisu, na dodatek tracąc ważne gole w samej końcówce. Zresztą i Auda strzeliła wam bramkę w 89 minucie. Brak koncentracji czy sił?
- Nie mamy – w przeciwieństwie choćby do Lecha – długiej i mocnej jakościowo ławki rezerwowych, a gramy na razie co trzy dni. Kołdra jest krótka. Jeśli nie robię zmian, widać u chłopaków zmęczenie w końcówkach spotkań. A gdy je robię, nasza gra nieco traci na jakości.