W piątkowe popołudnie obaj zawodnicy opuścili holenderski areszt. Sprawa bez wątpienia trafi jednak przed oblicze UEFA, o co – jak deklarował właściciel Legii podczas piątkowej konferencji prasowej – zadbają klubowi prawnicy. Tym bardziej, że – według oceny niektórych poszkodowanych – reakcja holenderskich gospodarzy mogły mieć charakter rasistowski lub ksenofobiczny. A walka o wyplenienie tego typu zachowań należy do priorytetów europejskiej federacji futbolowej.
Futbolowe środowisko Alkmaar w ten sposób powróci na wokandę w UEFA. Do dramatycznych scen na tym samym obiekcie doszło przecież całkiem niedawno, przy okazji rewanżowego półfinałowego meczu Ligi Konferencji Europy w minionym sezonie. Kiedy w maju 2023 późniejszy triumfator, West Ham, w 90 minucie spotkania zdobył gola oznaczającego awans „Młotów” do finału LKE, w stronę sektora fanów gości rzuciła się grupa miejscowych chuliganów.
Wśród osób zgromadzonych w zaatakowanym sektorze znajdowały się także rodziny piłkarzy z londyńskiego klubu. Część zawodników West Ham, widząc zachowanie holenderskich pseudokibiców, przeskakując ogrodzenie oddzielające trybuny od boiska stanęła w obronie najbliższych. Dopiero wtedy na reakcję zdecydowała się miejscowa ochrona.
„Sceny, które regularnie oglądaliśmy na zewnątrz stadionów, stają się coraz bardziej powszechne w ich wnętrzach. Kwestią czasu jest, aż ktoś zginie” – CNN cytowało wówczas Geoffa Pearsona, eksperta ds. zachowań tłumów na stadionach piłkarskich. Były to o tyle prorocze słowa, że incydenty weszły już nie tylko do wnętrza stadionowych trybun, ale nawet na klubowe korytarze i otoczenie szatni. Przynajmniej na obiekcie w Alkmaar…
Holenderski klub – w przeciwieństwie do obecnej reakcji – pokajał się wówczas w specjalnym oświadczeniu. „To, co się wydarzyło, przekracza wszelkie granice. Klub szczerze przeprasza West Ham United i tysiące prawdziwych kibiców AZ, którzy nie mieli nic wspólnego z karygodnymi zachowaniami” – napisano.
UEFA po zbadaniu sprawy nałożyła na AZ grzywnę w wysokości prawie 70 tys. funtów. Holenderskiej drużynie nakazano także rozegranie jednego meczu w rozgrywkach pucharowych bez udziału publiczności, zawieszając jednak wykonanie tej kary na dwa lata. Niewykluczone, że teraz – w warunkach recydywy, jeśli stosowne dochodzenie potwierdzi niewłaściwość zachowań służb porządkowych – sankcja nie tylko wejdzie w życie, ale i zostanie wzmocniona innymi karami.