Polak ostatnio nie grał, a wszystko przez drobny uraz. W środowy wieczór w końcu wrócił między słupki Juventusu, który pokonał Maccabi Hajfa 3:1. Dla ekipy z Turynu to pierwsze punkty w tym sezonie Ligi Mistrzów. By liczyć się w walce o awans z grupy – Włosi muszą wygrywać już niemal wszystko. Porażki z PSG i przede wszystkim Benfiką (u siebie) mocno skomplikowały sytuację. Juventus nie może się już potykać, a Szczęsny musi uważać, by takie błędy, jak w meczu z izraelskim zespołem się więcej nie zdarzały.
Wojciech Szczęsny mocno spóźniony
Dalekie wyjście z bramki Polaka wykorzystał Dean David. Szybciej dopadł do piłki i z łatwością minął Szczęsnego, który zapędził się wiele metrów poza własne pole karne. Piłkarz Maccabi trafił w 75. minucie spotkania i był to gol kontaktowy. Na szczęście dla reprezentanta Polski – piłkarze z pola postawili kropkę nad i. Włoscy dziennikarze mają prawo zachwycać się Angelem Di Marią, który zanotował asysty przy wszystkich trafieniach Juventusu (dwa gole strzelił Adrien Rabiot, jednego Dusan Vlahović), mogą też krytykować Szczęsnego. „To nie była najlepsza decyzja” – piszą w spokojnym tonie dziennikarze "La Gazzetta dello Sport". "Wyszedł z bramki i zrobił to bardzo źle" – ocenili surowiej w "Corriere dello Sport".
Ani słowa o Arkadiuszu Miliku, który w środowy wieczór odpoczywał ze względu na drobne problemy zdrowotne.