„Super Express”: - Będzie powtórka „meczu na wariackich papierach”?
Jacek Ziober: - Nie przypuszczam. Myślę, że Barcelona podejdzie nieco ostrożniej do tego spotkania. Zagra bardziej wyrachowaną piłkę, nie skupiając się wyłącznie na zwariowanej ofensywie.
- Fakt, momentami zapominała o obronie, zresztą podobnie jak w Pucharze Króla, w meczu z Atletico. Brak odpowiedzialności?
- Ci – w sporej części bardzo młodzi jeszcze – chłopcy z Barcelony bardzo wierzą, że można grać wysoko i nic się nie stanie. Że nikt im nie zrobi „kuku”. I popełniają tym samym wielki błąd. Ja wiem, że oni w genach mają tą ofensywną grę. Ale ona nie zawsze popłaca w grach z doświadczonym przeciwnikiem.
Bójka w szatni po meczu Benfica - Barcelona! Interweniowała policja
- „Lewy” zagra – pana zdaniem – od początku? Bo czasem Hansi Flick lubi dać mu odpocząć…
- Zagra, bo wciąż jest ważną częścią jedenastki – o czym za chwilę. Na razie widzę natomiast negatywną dla niego zmianę w grze Barcelony. Jego koledzy, odpowiadający za ofensywę, coraz częściej grają między sobą i „pod siebie”. Coraz rzadziej szukają Roberta w polu karnym i coraz rzadziej zagrywają mu prostopadłe podania, choć on wciąż do takiej gry i takich zagrań wychodzi. Więcej jest w ich grze koronkowych podań, wręcz próby wejścia z piłką do bramki. Aż do przesady!
- Ale Robert wciąż strzela!
- Tyle że to nie są tak do końca jego „klasyczne” gole. Przecież ten ostatni, w meczu z Sociedad, to była trochę „bramka Araujo strzelona Robertem” – po odbiciu od jego nogi. Generalnie panowie zaczęli gustować w akcjach indywidualnych. Wszyscy widzieliśmy, jak bardzo chciał zdobyć gola Lamine Yamal. Szuka trafienia za wszelką cenę, co nie zawsze jest korzystne dla zespołu.
Jacek Ziober o postrzeganiu Roberta Lewandowskiego w szatni Barcelony
- Czy to może wynikać z braku zaufania do Roberta? Młodzież widzi na treningach, że czasem „Lewy” nie dojeżdża?
- Nie! Robert, mimo swojego wieku, nie traci nic ze swych walorów. Ma wielką szansę na Trofeo Pichichi – już drugie w karierze, więc… oni chyba trochę temu „dziadkowi Robertowi” zwyczajnie tej skuteczności i tych goli zazdroszczą! „Wciąż trafia. Więc, cholera, co tu robić?” - myśli zapewne niejeden z nich.
- To niedobrze! Bo – jak pokazał mecz z Sociedad – przy Robercie niemal zawsze było dwóch, a czasem nawet trzech, rywali. Sam sobie nie poradzi…
- Wie pan, każdy napastnik ma okres, w którym jego strzelecka forma na chwilę „hamuje”, kiedy przestaje wpadać. Ale u Roberta trwa to zwykle bardzo krótko. Poza tym on doskonale się odnajduje w obecnej sytuacji, mimo tej „zazdrości” kolegów.
- To znaczy?
- Decydująca jest jego mądrość boiskowa i doświadczenie. Coraz częściej Robert „wychodzi na ściankę” i – po otrzymaniu piłki – od razu zgrywa do partnera. Nie próbuje wdawać się w niepotrzebne dryblingi, obracać się na siłę twarzą do bramki. Raczej szuka szybkiego rozegrania.
Anna Lewandowska pokazała się w niespodziewanym towarzystwie na meczu Roberta. Tylko spójrzcie!
- To dobry sposób na funkcjonowanie w drużynie? Bo przecież właśnie mu się kontrakt przedłużył na kolejny sezon…
- Bardzo dobry. Tak jak byłem pewien przed tym sezonem – a wówczas wielu podważało moje słowa - że „Lewy” strzeli w nim co najmniej 30 goli we wszystkich rozgrywkach, tak teraz jestem pewien, że podoła wyzwaniom i w kolejnych rozgrywkach. Bo – po pierwsze – nie widzę u niego jakichkolwiek oznak „degradacji” fizycznej. A po drugie, ważniejsze – nie widzę u niego znudzenia tym, co robi. Jestem pewien, że na każdy trening i każdy mecz wychodzi z uśmiechem i z chęcią pokazania, że wciąż stać go na taką grę, jaką wszyscy przez lata się zachwycali.
- Czyli – wracając do meczu w Lizbonie – znów będzie szukał bramek?
- Może być o nie trudniej, niż sześć tygodni temu, bo trener Flick na pewno wyciągnął wnioski i zagra nieco ostrożniej w tyłach; defensywa nie będzie ustawiona tak wysoko. Ale o chęci Roberta – i jego możliwości – jestem spokojny.
Jacek Ziober wskazuje, jak skończy się dla Barcelony ten sezon Champions League
- To jeszcze słówko o Wojciechu Szczęsnym. W styczniu popełniał fatalne błędy w Lizbonie. Myśli pan, że to zostaje w głowie?
- Nie! Jest zawodnikiem bardzo doświadczony, z wielkim stażem w ważnych rozgrywkach i w wielkich klubach. A tacy rutynowani piłkarze bardzo szybko puszczają w w niepamięć takie momenty. Dla nich – i to jest dobre! - liczy się „tu i teraz”; po prostu jak najlepsza gra i wykonywanie tego, co do nich należy. Zresztą na razie to bardzo fajnie wygląda: Barcelona z Wojtkiem w składzie meczu nie przegrała. A za część puszczonych bramek – tych wynikających z „radosnej” gry Barcelony w defensywie – winić go nie można.
- No to na koniec pytanie o wynik: Barcelona przeskoczy Benficę w dwumeczu?
- Oczywiście.
- A jak daleko zajdzie w Lidze Mistrzów?
- Myślę, że zobaczymy ją w finale!

