"Super Express": - Czego was nauczył pierwszy przegrany mecz z Napoli?
Jakub Błaszczykowski: - Tego, że rywale mają bardzo dobrą drużynę (śmiech). Grają po prostu świetnie w piłkę. A druga sprawa to fakt, że tamten mecz miał przedziwne okoliczności: zamieszanie, czerwona kartka, trener wyrzucony na trybuny. Nie ułożył się po naszej myśli. Zrobimy wszystko, aby w rewanżu udowodnić, że to jednak my jesteśmy lepsi.
Przeczytaj koniecznie: Piłkarze Molde zdobyli Puchar Norwegii i go... zgubili
- Nie zostało wam jednak wiele czasu, by wyleczyć rany po laniu od Bayernu.
- Z Napoli zagramy mecz, który pewnie zadecyduje o tym, czy wyjdziemy z grupy. Zdajemy sobie sprawę, że musimy jak najszybciej oczyścić głowy i jak najlepiej się do niego przygotować.
- Jak ci się gra z nożem na gardle? Ta presja nie paraliżuje?
- To jest kluczowy dla nas mecz w Lidze Mistrzów. Na co dzień radzimy sobie z presją, to jest część naszego zawodu, więc mając ten nóż na gardle, musimy sobie radzić.
- W Lidze Mistrzów gracie o życie, a w Bundeslidze strata do pierwszego w tabeli Bayernu rośnie - to już siedem punktów.
- Nie zastanawiałem się nad tym, czy już jest pozamiatane, jeśli chodzi o walkę o tytuł. Teraz najważniejsze dla nas to pozbierać się na wtorkowy mecz z Napoli. Musimy wyciągnąć wnioski z tego spotkania i w Lidze Mistrzów zagrać na pewno skuteczniej, bo to może być klucz do zwycięstwa.
Zobacz także: Frank Ribery: Zasługuję na Złotą Piłkę bardziej niż Cristiano Ronaldo
- Od trzech meczów nie możecie wygrać. Zadyszka?
- Zawsze można sobie ideologię dorobić, do wszystkiego. Takie sytuacje już miewaliśmy. Tak się niekiedy układa sezon, a teraz mamy swoje problemy z kontuzjami. Ciężko tak szybko zastąpić zawodników, którzy decydują o sile defensywy. Musimy jak najszybciej oczyścić głowy i w następnym meczu zagrać skuteczniej.
- Nie masz wrażenia, że brakuje wam trochę paliwa, ponieważ kontuzje przetrzebiły skład Borussii?
- Mało kto zdawał sobie sprawę, że wypadnie tylu kluczowych zawodników. To są momenty, które ciężko przewidzieć. Dostajesz 6-7 kontuzji, tracisz graczy, którzy są niezbędni do naszego ustawienia. Na takie rzeczy nawet nie da się przygotować.
- Ty sam nie jesteś w pełni zdrowy, w meczu z Bayernem czasami łapałeś się za udo.
- Trochę zostało problemów po ostatnim meczu z Irlandią, ale myślę, że na następny mecz będzie już wszystko OK.
- Drużynie nie idzie, ale dla ciebie radosna nowina to powrót do gry przyjaciela - Łukasza Piszczka.
- Nie wiedziałem oczywiście, że wejdzie na boisko, bo o tym decyduje trener. Ale obserwowałem, jak Łukasz ciężko pracuje, jak bardzo chce znów grać. Bardzo się cieszę i gratuluję mu, bo pokazał wielki charakter. Diagnozy były różne, ale on udowodnił, że mając hart ducha, można wrócić szybko.
Korespondencja z Dortmundu Przemysław Ofiara