Mecz Legia Warszawa - Spartak Trnawa miał być dla zespołu ze stolicy Polski okazją do poprawienia humoru sobie i swoim kibicom. Początek sezonu podopieczni Deana Klafuricia zanotowali bowiem niezbyt udani. O ile pewnie wyeliminowali Cork City w pierwszej rundzie eliminacji Ligi Mistrzów, o tyle na krajowym podwórku zaliczyli dwie poważne wtopy. Legioniści mieli dość prosty terminarz - najpierw pojedynek o Superpuchar z Arką Gdynia, a później premierowe spotkanie z Zagłębiem Lubin w sezonie 2018/19 Ekstraklasy. Obie rywalizacji toczyli w swoim domu - na stadionie przy ulicy Łazienkowskiej. Obie jednak przegrali. Żółto-niebiescy wygrali pierwsze trofeum, pokonując mistrza Polski 3:2, a "Miedziowi" obnażyli wszystkie braki faworytów, wygrywając w stolicy 3:2. Fani stołecznej ekipy żyli nadzieją, że ich pupile z porażek wyciągną odpowiednie wnioski i we wtorek pokażą się ze znacznie lepszej strony.
Nadzieja okazała się niezwykle złudna. Już po kilku minutach Słowacy mogli w Warszawie prowadzić 2:0. Tylko ich nieskuteczności i dobrej postawie Arkadiusza Malarza w bramce Legia utrzymywała bezbramkowy remis. Niezbyt długo. W szesnastej minucie wynik otworzył Erik Grendel. Były piłkarz Górnika Zabrze pociągnął z piłką kilka metrów i popisał się pięknym strzałem, nie dając żadnych szans Malarzowi. Legia wcale nie rzuciła się do ataku. Przez kolejne minuty na boisku po prostu stała. Stała i czekała na kolejne ciosy. Rywale nie trafiali między innymi do pustej bramki i tylko to pozwalało zachować nadzieję fanom z Warszawy. Zabił je w doliczonym czasie gry Jan Vlasko. Były piłkarz Zagłębia Lubin przelobował bramkarza warszawian i ustalił wynik rywalizacji na 2:0 dla Spartaka.
Skrót meczu Legia Warszawa - Spartak Trnawa [WIDEO]:
Wyniki na żywo - sprawdź na kogo warto postawić
Tabele i statystyki z 16 dyscyplin