- Dlaczego Legia zagrała tak słabo?
- Dlaczego? Myślę, że dziś wszystko u nas było słabe. Od samego początku do końca. Bez pomysłu, bez idei. Jak mamy atakować, jak to spotkanie rozegrać. To za mało powiedzieć, że zagraliśmy słabo.
- Trener nie nakreślił schematu i pomysłu na grę?
- Ogólnie mamy problem. To nie jest absolutnie krytyka obrońców. Jako zespół w strefie defensywnej bardzo słabo wyglądamy.
- Jako starsi zawodnicy nie próbujecie porozmawiać z trenerem Klafuriciem, bo widać, że system gry trójką obrońców się nie sprawdza. Może warto mu coś doradzić, zasegurować?
- Panowie, żeby była jasność: to trener podejmuje ostateczną decyzję, jak mamy grać itd. Mówię ogólnie, jak ja to widzę osobiście. Słabo stoimy na boisku po prostu. W strefie defensywnej dajemy dużo miejsca przeciwnikowi. I praktycznie każdy to wykorzystuje.
- Jednak tak to wygląda w każdym spotkaniu. Wyjątkiem był dwumecz z Cork City.
- Nie oszukujmy się. Cork to zespół o jakości pierwszoligowej. Ze Spartakiem wszystko było fatalne. Ale wierzę, i mam nadzieję, że reszta drużyny myśli podobnie, że możemy wygrać rewanż na Słowacji. Nie gramy z nie wiadomo jakim zespołem, który dobrze się przygotował do meczu i praktycznie wykorzystał wszystkie nasze błędy.
- Tyle że z poważnych rywali to każdy się do was dobrze przygotowuje...
- Tak to wygląda w tym momencie. Widocznie wiele rzeczy nie funkcjonuje. Trener powiedział, że pierwsza połowa jest za nami. Po drugim meczu będziemy mądrzejsi.
- Czy jesteś pewny jako kapitan, że rewanż zagracie z tym samym trenerem?
- Trudne pytanie. Jestem tyle lat w tym klubie, że zawsze pierwsza osoba, która traci posadę, to trener.
- Graliście przeciwko niemu?
- Nie, to nieprawda. Musimy być lepsi i wymagać więcej od siebie, bo to wygląda fatalnie.
- Co powiedzieli wam kibice, gdy podeszliście pod trybunę?
- Co mają powiedzieć? Przyszli dopingować. Praktycznie nie mieliśmy sytuacji. Poza tym co stworzył Inaki Astiz ze stałego fragmentu. Chcemy wygrać, ale nie stwarzamy sytuacji i tracimy dwie bramki.
- W poprzednich spotkaniach mieliście okazje. Tymczasem ze Spartakiem, który był dobrze zorganizowany w obronie, brakowało nawet strzałów.
- Spartak bardzo dobrze się przygotował. Nie było pomysłu, jak mamy straszyć Spartaka. Poszły dwie, trzy kontry. Nie oszukujmy się. Arek Malarz obronił dwie "setki".
- Carlitos, Jose Kante, błyskotliwy Szymański, więc teoretycznie jest potencjał.
- Panowie, żebyście mnie źle nie zrozumieli. Jedno jest grać w Wiśle Kraków, jedno w Wiśle Płock, a jedno w Legii Warszawa. Nie lubię oceniać zawodników po jednym sezonie. Oczywiście wierzę, że będą naszym wzmocnieniem. Ale dajmy im czas. Na pewno zrobimy wszystko, aby grali tak jak w klubach, z których do nas przyszli. Ale to nie jest proste. Mieliśmy wiele przypadków, wielu dobrych zawodników, którzy tutaj nic wielkiego nie zrobili.
- Piłkarz Spartaka Jan Vlasko powiedział przed meczem, że szanse na awans do kolejnej rudny ocenia na pięć procent. Teraz akcje mistrza Słowacji znacznie wzrosły.
- Taka jest piłka. Każdy z każdym wygrywa, a my po prostu byliśmy słabi.
- Z czego to wynika, że już trzeci sezon z rzędu Legia źle zaczyna rozgrywki?
- Wynika z tego, że mówimy o braku zgrania. W zeszłym roku mieliśmy problem. Porobliśmy transfery dość późno i może to był główny problem. Wydaje się, że w tym sezonie nie powinniśmy mieć z tym kłopotów, bo wszystkie transfery zrobiliśmy w odpowiednim momencie. Czy jesteśmy zgrani, czy jak wy mówicie, ten system - to dla mnie nie jest żadne wytłumaczenie. Wydaje mi się, że mamy na tyle dobrych zawodników, że powinniśmy ten mecz spokojnie wygrać.
- Przed rokiem mistrzowie Kazachstanu i Mołdawii to byłby za wysokie progi dla Legii. Teraz wygląda na to, że progiem nie do przeskoczenia będzie mistrz Słowacji.
- Szczerze, to nie chce mi się wierzyć, że nie możemy przejść tego zespołu. To dla mnie też będzie ogromna porażka jeśli odpadniemy ze Spartakiem.
- Jeszcze do niedawna Legia grała w fazie grupowej Ligi Europy, potem Ligi Mistrzów. Potrafisz wytłumczyć dlaczego teraz jest taki zjazd?
- Wydaje mi się, że jako zespół, jako Legia - nie wiem, czy się ze mną teraz zgodzicie - za dużo jest zmian. Za dużo nowych zawodników przychodzi, odchodzi i gdzieś tego zgrania brakuje. Daje prosty przykład. Viktoria Pilzno. Budżet mają chyba dwa razy mniejszy niż Legia Warszawa, ale ci zawodnicy praktycznie grają ostatnie pięć lat. A tu co okienko transferowe jest sześciu, ośmiu, dwunastu zawodników.
- Kapitan wstrząśnie szatnią?
- Będziemy rozmawiać. Dlatego, ja jestem tutaj jako pierwszy. Możecie śmiało atakować, bo zasłużyliśmy na krytykę. Jako jeden z najbardziej doświadczonych piłkarzy jestem tutaj, aby parę rzeczy powiedzieć.
- Jak odbieracie spekulacje mediów, że następca Deana Klafuricia jest już przygotowany i będzie nim Adam Nawałka?
- Panowie, na pewno lepiej wiecie o tym, kto jest następcą, a kto nie. Ale spokojnie, Klafurić nadal jest trenerem. Dajcie mu szansę. Przed miesiącem czy dwoma był można powiedzieć Bogiem, bo zdobył dublet. Ale tak to jest. Pierwszą osobą, która traci pracę jest trener. Ja i cała drużyna musimy wierzyć, że możemy to wygrać.
- Jednak to wy powinniście dać mu szansę. Ale tego nie robicie.
- Jako zawodnicy zawaliliśmy to spotkanie. Nie było mocnego punktu oprócz Arka Malarza. To trzeba szczerze powiedzieć, Gdyby nie było Arka, to byłby inny wynik.
- Spartak grał bardzo dobrze w obronie. Na czym opierasz nadzieje w rewanżu?
- Mają słabości, ale my byliśmy po prostu słabi. Z przodu mają wysokiego napastnika. On i boczny pomocnik to ich najgroźniejsi zawodnicy. Wiedzieliśmy, że ci dwaj gracze mogą być dla nas największym zagrożeniem.
- Jaki mieliście pomysł na to spotkanie?
- Pomysł był prosty: wygrać, zagrać dobry mecz. Wiedzieliśmy, że mamy dużo większą jakość i potencjał niż Spartak. Ale tak jak powiedziałem: zagraliśmy mega słaby mecz.
- Co jest waszym największym problemem?
- Bardzo słabo gramy jako zespół w defensywie. Za dużo miejsca zostawiamy przeciwnikowi, który to wykorzystuje. To jest w tym momencie główny problem. To nie jest krytyka obrońców. Bo wszyscy bronimy, wszyscy atakujemy. Piłka nożna polega na tym, żeby być zespołem. Wydaje mi się, że pod tym względem musimy zdecydowanie więcej wymagać.
- Mecz zaczęliście z trzema obrońcami, w drugiej połowie przeszliście na grę czterema graczami w defensywie. Czy to oznacza, że w tym ustawieniu czujecie się lepiej i w nim będzie grać w kolejnych spotkaniach?
- Jeśli mnie pytacie osobiście, czy wolę grać z trzema czy czterema zawodnikami, to powiem krótko: jasne, że z czteroma. Ale to trener decyduje, jakim system będziemy grać, a my musimy się do tego dostosować. Wydaje mi się, że nic nie funkcjonowało. Nawet, gdybyśmy zagrali z pięcioma z tyłu, to za wiele byśmy nie zrobili. Musimy się zastanowić. Wyglądaliśmy bardzo naiwnie i Spartak to wykorzystał. To boli.
- Wynik 0:2 był dla Legii lepszy niż gra...
- Jeśli chodzi o sytuacje, to nie można się z tym nie zgodzić. Powtarzam: musimy dobrze przygotować się do rewanżu, wyjść w optymalnym składzie i z wiarą, że możemy wygrać.
- Po stracie drugiej bramki nawet nie ruszyliście na rywala.
- To nas dobiło. Nie wiem, czy będziemy się tłumaczyć w ten sposób: był faul, czy nie. Wydaje się, że sędzia mógł odgwizdać faul. Ale to nic nie zmienia. Wyglądaliśmy fatalnie.