Grecy bali się Lewego

2011-11-02 3:00

Wyciągnęliśmy wnioski z poprzednich porażek w Lidze Mistrzów - zapowiadał trener Juergen Klopp (44 l.) przed meczem o być albo nie być Borussii Dortmund z Olympiakosem Pireus. Mistrzowie Niemiec po fatalnym początku rozgrywek w końcu zaliczyli trzy punkty, pokonując u siebie Greków 1:0. Dzięki temu "polska" drużyna Bundesligi zachowuje szanse na awans do 1/8 finału.

Zajmujący do tej pory ostatnie miejsce w grupie F piłkarze Borussii rozpoczęli z wielkim animuszem. Już w 7. minucie publiczność w Dortmundzie była wniebowzięta. Pięknym strzałem z 20 metrów popisał się Kevin Grosskreutz.

Jak się okazało, była to jedyna, ale jakże cenna dla gospodarzy bramka tego meczu. Choć nie wiadomo jak wyglądałoby to spotkanie, gdyby nie błąd sędziego, który nie zauważył, że w pierwszej połowie piłki na własnym polu karnym dotknął Hummels. Grecy protestowali, ale nic nie wskórali u arbitra.

Robert Lewandowski (23 l.), najskuteczniejszy strzelec mistrza Niemiec w tym sezonie Bundesligi, nie popisał się tym razem trafieniem. Polak miał dodatkową motywację - interesują się nim angielskie kluby - i od początku był bardzo aktywny. Grecy wyraźnie bali się naszego napastnika. Pilnowali "Lewego" jak oka w głowie, bo dobrze pamiętali, że to właśnie on był strzelcem jedynej bramki w Pireusie. Najczęściej kończyło się ostrymi faulami i żółtymi kartkami.

W 58. minucie reprezentant Polski o mało nie zdobył swojego drugiego gola w Lidze Mistrzów. Znalazł się w wymarzonej sytuacji, kiedy wykorzystał błąd obrony Olympiakosu. Lewandowski przechwycił podanie do bramkarza i z niezwykle ostrego kąta strzelał do pustej bramki. Trafił jednak w słupek.

Nasi Partnerzy polecają

Najnowsze