Gdy latem zeszłego roku Mauricio Pochettino obejmował stanowisko szkoleniowca Paris Saint-Germain, w klubie wiązano z tym krokiem ogromne nadzieje. Rzeczywistość brutalnie zweryfikowała jednak wszelkiego rodzaju przypuszczenia. Drużyna ze stolicy co prawda odzyskała po roku mistrzostwo Francji, mocno zawiodła jednak w najważniejszych rozgrywkach – Lidze Mistrzów, będących swego rodzaju obsesją katarskich właścicieli PSG. Drużyna prowadzona przez Argentyńczyka pożegnała się z LM już na etapie 1/8 finału, w dramatycznych okolicznościach przegrywając dwumecz z późniejszym triumfatorem – Realem Madryt.
Wyniki osiągane przez zespół w minionym sezonie z pewnością nie zadowalały Nassera Al-Khelaifiego i od dłuższego czasu wydawało się pewne, że po zakończeniu rozgrywek dojdzie do zmiany na stołku trenerskim. Tak też w istocie się stało, wg informacji podanych przez „L’Equipe” 50-latek o swoim zwolnieniu został poinformowany już 10. czerwca. Do tej pory nie doszło jednak do oficjalnego komunikatu w tej sprawie. Co zatem stoi na przeszkodzie? To samo źródło podaje, że sprawę komplikuje sam trener oraz jego współpracownicy, którzy oprócz wypłacenia pełnej kwoty do końca kontraktu żądają również bonusów z tytułu potencjalnych sukcesów.
Nieoficjalnie mówi się, że obie strony dzieli w negocjacjach około 2 mln euro. Nie wydaje się to kwotą nie do przeskoczenia dla włodarzy Paris Saint-Germain, wg francuskich dziennikarzy działacze obecnie unoszą się jednak honorem, nie chcąc płacić żadnych dodatkowych pieniędzy. Niewykluczone jednak, że ostatecznie sytuacja zmusi ich jednak do przyspieszenia działań. Nowy sezon zbliża się bowiem wielkimi krokami, a następca Pochettino – Cristophe Galtier z OGC Nice – nie będzie mógł rozpocząć zajęć z drużyną, dopóki jego poprzednik nie zostanie oficjalnie odsunięty od pełnionych obowiązków.