Do Azerbejdżanu z powodu niegroźnych urazów nie polecieli: Adriel Ba Loua, Dani Ramirez oraz Afonso Sousa. Trener John van den Brom na konferencji przyznał, że jego drużyna jest dobrze przygotowana do rewanżu. - Pierwsze starcie z Karabachem w Poznaniu dodało nam dużo pewności siebie - powiedział holenderski szkoleniowiec. - Pokazaliśmy, że potrafimy grać w piłkę, ale zdajemy sobie sprawę, że jutro czeka nas zupełnie inne spotkanie, nowe wyzwanie, z którym, jestem przekonany, że sobie poradzimy. Powiedziałem moim piłkarzom, że choć remis daje nam awans do następnej rundy, nie może w ogóle myśleć, aby zagrać w ten sposób – zaznaczył van den Brom.
Jak dodał, nie wyklucza jednak, że w zależności od tego, jak się będzie układał się pojedynek, Lech może być w sytuacji, gdy będzie bronił korzystnej zaliczki. - Dobrze wiemy, jak to działa. Są czasami takie sytuacje, że jeśli widzisz, iż ten remis jest maksimum tego, co jesteś w stanie osiągnąć, a ten wynik daje ci awans do kolejnej rundy, to będziemy też o to walczyć - podkreślił.
Reprezentant Polski musi przejść operację oka. Niepokojące wieści, doszło do nagłej zmiany planów
Przed meczem w Baku istotne znaczenie mogą mieć warunki atmosferyczne. W Azerbejdżanie lechitów przywitała 35-stopniowa aura, co jak na azerskie warunki, nie jest to jeszcze szczyt upałów. - Pogoda jest bardzo przyjazna, bo przecież każdy lubi słońce, no, może poza piłkarzami. Natomiast zagramy tuż po zachodzie słońca, więc te temperatury będą już nieco inne. W Polsce też czasami zdarzają się podobne warunki, może nie w ostatnich dniach, ale w ubiegłym tygodniu również mieliśmy bardzo gorąco, więc uważam, że dla mojego zespołu nie będzie to jakiś większy problem – przyznał szkoleniowiec.
Mecz Karabachu Agdam z Lechem rozegrany zostanie 12 lipca o godzinie 18.00 czasu polskiego. Na zwycięzcę tej pary czeka już FC Zurych, który rozgrywki zaczyna od drugiej rundy kwalifikacyjnej. Przegrany z kolei dołączy do drugiej rundy kwalifikacji Ligi Konferencji, gdzie zmierzy się ze Slovanem Bratysława lub Dinamo Batumi (w pierwszym meczu padł remis 0:0).
Sebastian Szymański pojawił się na treningu Legii. Wiadomo, co sprowadziło go do Warszawy