Przed wtorkowym meczem Ligi Mistrzów Real - Legia w Madrycie kibice drużyny mistrza Polski znów dali o sobie znać. W okolicach stadionu starli się z policją i rujnowali miasto. Hiszpańskie służby zatrzymały 12 rozrabiaków. Fani Legii niczego się nie nauczyli po tym, jak UEFA ukarała klub zamknięciem stadionu na spotkanie rewanżowe z Realem 2 listopada. Cały czas robią burdy. Nie wiadomo co zrobić, aby sytuacja się polepszyła. Legia tym razem nie chce czekać na konsekwencje ze strony europejskiej federacji i sama wyciąga ostre wnioski.
W środę dyrektor ds. mediów i public relations w stołecznym klubie, dr Seweryn Dmowski, zwołał specjalny briefing, na którym przedstawił mocno rygorystyczne zasady dystrybucji biletów. - Nie będzie wolnej sprzedaży biletów i będzie ich znacznie mniej. Klub szczegółowo prześwietli każdego uczestnika tego wyjazdu. Dopiero po zatwierdzeniu osoby przez klub będzie mogła ona nabyć bilet – zapowiedział Dmowski. – Mamy świadomość, że jeśli bilety na mecz w Dortmundzie byłyby udostępnione w podobnej liczbie, to znów mogłoby dojść do takich wydarzeń - dodał.
Czy to oznacza wojnę na linii kibice - klub? Dmowski stanowczo temu zaprzeczył, ale zaznaczył, że to jedyny sposób na poprawę sytuacji. Fani muszą to wreszcie zrozumieć i poprawić swoje zachowanie. Jeśli nie, UEFA może nawet wykluczyć Legię z udziału w europejskich pucharach! To byłaby katastrofa...