Gdy rozgrywki 2019/2020 startowały latem ubiegłego roku, takiego ich finiszu nikt nie mógł się spodziewać. A jednak - wybuch pandemii koronawirusa sprawił, że w czerwcu i lipcu priorytet stanowiło doprowadzenie do końca poszczególnych zmagań krajowych. Dopiero potem, w sierpniu, na tapecie pojawiły się europejskie puchary. Aby ograniczyć ryzyko zakażeń i nie rozciągać terminarza jeszcze bardziej, Liga Europy rozgrywała swoje mecze w Niemczech, Liga Mistrzów - w Portugalii, a ponadto pominięto rewanże.
KORONAWIRUS. Piłkarze będą traktowani specjalnie? Co za ustępstwa!
Wiele potyczek było na tyle emocjonujących, że fani zaczęli się zastanawiać, czy pominięcie rewanżów na zawsze nie przyniosłoby korzyści dla piłki. - Jestem wychowany na niesamowitej dramaturgii meczów rewanżowych, na bramkach, które liczą się podwójnie. Nie możemy mówić, że idea grania bez rewanżów jest zdecydowanie lepsza. Tak się ułożyło, że oglądamy fajne spotkania, bo byliśmy bardzo sceptyczni i niepewni dyspozycji najlepszych drużyn - uważa znany dziennikarz sportowy, Mateusz Borek, w programie "Misja Futbol".
- Rewanże to wielka historia, a po drugie wielki biznes. Pamiętajmy, że to kasa dla telewizji i klubów, pieniądze wynikające ze sprzedaży biletów, pamiątek... Tych wieczorów z Ligą Mistrzów czy Ligą Europy byłoby zdecydowanie mniej. Kto się na to zgodzi? - zapytał retorycznie Borek.
I istotnie nic nie wskazuje na to, aby UEFA miała w planach szersze zmiany pod kątem regulaminu rozgrywek na sezon 2020/2021. Jeżeli ponownie nic się nie skomplikuje, będziemy oglądać starcia rewanżowe.