Mecz Sevilli z Manchesterem United nie zapowiadał się może tak pasjonująco, jak hity 1/8 finału Ligi Mistrzów w poprzednich dniach - chociażby rywalizacja Realu Madryt z PSG czy Chelsea z Barceloną - ale wydawało się, że na Ramon Sanchez Pizjuan obejrzymy ciekawe i obfitujące w gole starcie. Przede wszystkim ze względu na gospodarzy, którzy w tym sezonie kilka razy pokazali, że spotkania z ich udziałem bywają dla kibiców wręcz elektryzujące. Dość przypomnieć tu niesamowitą rywalizację z Liverpoolem w fazie grupowej Champions League, kiedy to Sevilla u siebie przegrywała do przerwy 0:3, by w jednej z ostatnich akcji meczu doprowadzić do remisu.
Niestety w środowy wieczór zmierzyła się z drużyną, która ani myślała się odkrywać i atakować. Manchester od pierwszej minuty sprawiał wrażenie, jakby chciał po prostu przetrwać to spotkanie i czekał na rewanż na Old Trafford. Drużyna gości momentami prezentowała dramatyczny brak jakiegokolwiek stylu, ale z drugiej strony nie powinno to specjalnie dziwić, bo pod wodzą Jose Mourinho "Czerwone Diabły" już do tego przyzwyczaiły.
Ich zachowawcza gra kilka razy mogła przynieść efekt odwrotny do zamierzonego. Bo Sevilla sama się nakręcała z minuty na minutę. W końcówce pierwszej połowy miała dwie doskonałe okazje, ale United mieli między słupkami jednego z najlepszych, o ile nie najlepszego obecnie bramkarza na świecie - Davida De Geę. Który kapitalnymi interwencjami utrzymał swój zespół przy życiu.
Pod względem inicjatywy i prowadzenia gry druga połowa wyglądała niemal identycznie, jak pierwsza. Sevilla dominowała, szukała swoich okazji, szczególnie po dośrodkowaniach z bocznych stref boiska czy stałych fragmentów gry, ale gospodarzom albo brakowało dokładności, albo na ich drodze stawał De Gea. Manchester ani przez moment tego spotkania nie pokazał, że jest zdeterminowany, by wygrać i awansować. Paradoksalnie jednak taka postawa może im dać awans, gdyż teraz przed nimi rewanż na Old Trafford, w którym będą zdecydowanym faworytem. Bo wynik 0:0 w pierwszym spotkaniu zdaje się działać na ich korzyść.
SEVILLA - MANCHESTER UNITED 0:0
Żółte kartki: Steven N'Zonzi - Alexis Sanchez
Sevilla: Rico - Navas, Mercado, Lenglet, Escudero - Banega (89. Pizarro), N'Zonzi - Sarabia, Vazquez, Correa - Muriel (85. Ramirez)
Manchester: De Gea - Valencia, Smalling, Lindelof, Young - Matić, Herrera (17. Pogba), McTominay - Mata (80. Martial), Lukaku, Sanchez (75. Rashford)