Przez długie momenty to zespół Juergena Kloppa sprawiał lepsze wrażenie w rywalizacji z Realem Madryt. "Królewscy" otrząsnęli się dopiero pod koniec pierwszej połowy, ale żadna z drużyn nie stworzyła sobie klarownej sytuacji do zdobycia bramki. I choć obraz gry nie zmienił się po przerwie, gole w końcu zaczęły padać.
Ale nie w taki sposób, w jaki kibice mogliby sobie to wyobrażać przed meczem. Szczególnie dwa trafienia dla obrońców tytułu były kuriozalne i na długo przejdą do historii Ligi Mistrzów. Wszystko za sprawą Kariusa, który popełnił dramatyczne błędy. Najpierw w 51. minucie spotkania rzucił piłkę wprost w nogę Karima Benzemy, a futbolówka potoczyła się do pustej bramki.
Następnie, po strzale Garetha Bale'a Niemiec nie zdołał chwycić piłki, która prześlizgnęła mu się między rękawicami. To trafienie przekreśliło szanse Liverpoolu na odrobienie strat. Karius po meczu był załamany i zalał się łzami. Już na stadionie przepraszał swoich fanów za to, co zrobił na boisku. Ci okazali mu wsparcie długo bijąc brawo i śpiewając "You'll Never Walk Alone".
Niemiecki bramkarz nadal nie może otrząsnąć się po swoim fatalnym występie. Na Twitterze opublikował bardzo emocjonalne posty. - Tak naprawdę jeszcze nie spałem. Sceny z boiska wciąż kręcą mi się w głowie, znowu i znowu. Chciałbym przeprosić kolegów, fanów i cały sztab szkoleniowy. Wiem, że spaprałem wszytko i zawiodłem was - czytamy w pierwszym wpisie.
Następnie wspomniał, że wraz z kolegami z drużyny czuł, że Real jest do pokonania. - Chciałbym cofnąć czas, ale jest to niemożliwe. Najgorsze, że czuliśmy, że możemy pokonać Real i byliśmy w grze - dodał Karius, a następnie podziękował fanom za wsparcie. - Dziękuję wszystkim niewiarygodnym fanom, którzy przybyli do Kijowa i wspierali mnie, nawet także po meczu. Nie spodziewałem się tego i jeszcze raz udowodniło mi to, jak wielką rodziną jesteśmy. Dziękuję wam niezmiernie, wrócimy silniejsi - zakończył.
WYNIKI NA ŻYWO - sprawdź na kogo warto postawić
Tabele i statystyki z 16 dyscyplin