Wszyscy pamiętają letnie zamieszanie wokół brazylijskiej gwiazdy. Neymar postanowił za wszelką cenę odejść z Paris Saint-Germain. Do stolicy Francji przychodził jako bohater. Sam miał dość grania w cieniu Lionela Messiego i szukał miejsca, gdzie będzie postrzegany jako najjaśniejsza gwiazda. Problem w tym, że szybko zaczął tęsknić także za sukcesami. Mistrzostwo Francji to zbyt mało na wielki apetyt brazylijskiego gwiazdora, a Liga Mistrzów wciąż okazuje się za mocna, by na tym polu PSG osiągnęło znaczący sukces. W związku z tym Neymar walczył, by wrócić na Camp Nou. W FC Barcelona zostawił nie tylko trofea, lecz także przyjaciół, za którymi tęskni, o czym wiele razy mówił w wywiadach. Ostatecznie Paris Saint-Germain nie puściło Brazylijczyka, ponieważ nikt nie chciał zapłacić zadowalającej szejków zarządzających francuskim klubem kwoty.
Kibice Paris Saint-Germain od początku sezonu dawali do zrozumienia, że nie akceptują zachowania Neymara. Protestowali, wyzywali go, wywieszali obraźliwe transparenty. Gwiazdor został odstawiony na boczny tor. Ostatnio jednak stosunki między stronami nieco się polepszyły i sam piłkarz mógł liczyć, że na dobre wróci do łask i regularnej gry. Wszystko posypało się jak domek z kart po ostatnim meczu w reprezentacji.
Już w 8. minucie spotkania Brazylii z Nigerią (1:1) Neymar złapał się za udo. Niedługo później sztab szkoleniowy zdecydował o zdjęciu gwiazdy. Według komunikatu PSG, Neymar nie zagra teraz przez cztery tygodnie przez kontuzję ścięgna podkolanowego.
Polecany artykuł: