Teraz przepędzeni z Wrocławia grodziszczanie, już jako Polonia Warszawa, mają świetną okazję, żeby się zemścić.
- Przed meczem przywitamy się, podamy sobie ręce, a potem noże w zęby i na boisko - śmieje się Jacek Zieliński, szkoleniowiec Polonii.
To już przeszłość
Kilka miesięcy temu, gdy miało dojść do fuzji Groclinu ze Śląskiem, mówiło się, że "Zielek" może stracić pracę na rzecz Ryszarda Tarasiewicza, trenera wrocławian.
- Życie toczy się zbyt szybko, żeby teraz babrać się w przeszłości, ja prowadzę Polonię, a Rysiek jest w Śląsku i tylko to się liczy - ucina Zieliński.
Gierki na górze
- To całe zamieszanie wokół fuzji to były gierki rozgrywane "na górze", a my tylko dowiadywaliśmy się co chwila o nowych miejscach, w których mamy grać - dodaje Jarosław Lato (31 l.), skrzydłowy Polonii.
- To nie było przyjemne, ale nie wracajmy już do tego, czy nas we Wrocławiu chciano, czy nie - mówi pomocnik Piotr Piechniak (31 l.), który dodaje jednak, że motywacji, żeby ograć Śląsk, "Czarnym Koszulom" nie zabraknie. - Chcemy być w tabeli wyżej od Śląska i tyle. Na razie to oni są wyżej, ale często tak jest z beniaminkami, że ostro zaczynają, szaleją, ale równie szybko spuszczają z tonu i wszystko wraca do normy. Mam nadzieję, że skończą szaleć już na naszym boisku, w Warszawie.