Jeśli ktoś przed rewanżowym spotkaniem w półfinale Ligi Mistrzów mówił, że Liverpool odrobi straty z nawiązką, mógł być uznany za szaleńca. Mało kto spodziewał się bowiem, ze po przegranej 0:3 w Barcelonie, angielska ekipa zdoła przedłuż swoje szanse na triumf w Champions League. Teraz, takie osoby można nazwać prorokami, bo Liverpool dał pokaz fantastycznego futbolu i po prostu zmiażdżył Blaugranę.
Podopieczni Ernesto Valverde wyglądali, jak początkujący piłkarze. Nawet Leo Messi nie był w stanie nic zrobić, bowiem obrona gospodarzy była, jak skała. Liverpool cały czas dążył do zdobywania bramek, pokazywał niesamowitą wolę walki i to przełożyło się na końcowy rezultat. The Reds po dwóch trafieniach Georgino Wijnalduma i dwóch golach Divocka Origiego wygrali 4:0 i zameldowali się w finale Ligi Mistrzów, co jeszcze o godzinie 21:00 we wtorek wydawało się nieprawdopodobne.
Nie można się więc dziwić ogromnej radości, jaka zapanowała w ekipie The Reds. Juergen Klopp na konferencji prasowej pękał z dumy. - Moi zawodnicy zagrali wielkie spotkanie. To pier***** giganci - powiedział szkoleniowiec na konferencji prasowej. - To był miks, którego nigdy wcześniej nie widziałem. Ten mecz pokazał, co jest możliwe w piłce nożnej. Musieliśmy być nieprzewidywalni w odpowiednich momentach - stwierdził Klopp.
Znacznie więcej działo się w szatni Liverpoolu. Zawodnicy, którzy niewątpliwie przeszli do historii piłki nożnej, nie ukrywali radości. Niektórzy nie wytrzymali napięcia i popłynęły łzy, ale były to łzy szczęścia. Wszystko uchwyciły kamery klubowej telewizji. Zakulisowe sceny pojawiły się następnie na Twitterze. Kibice Liverpoolu będą wracać do nich latami.