To nie był dobry wieczór w wykonaniu Roberta Lewandowskiego. Co prawda był aktywny, szukał sobie miejsca i starał się brać grę na siebie, ale rywale szybko studzili jego zapędy. Najwyraźniej wyszli z założenia, że jedynym sposobem, na powstrzymanie Polaka, jest polowanie na jego nogi (i nie tylko). Okazało się, że ten pomysł przyniósł efekt. Bo "Lewy" gola nie strzelił, a z boiska zszedł bardzo mocno poobijany.
Zaczęło się już na początku pierwszej połowy, kiedy to po dośrodkowaniu z prawego skrzydła uderzał głową. W powietrzu twarzą nadział się jednak na głowę jednego z rywali i padł na murawę. A gdy po kilkudziesięciu sekundach się z niej podniósł, na jego twarzy widać było potężną śliwę. 29-latek wyglądał, jakby właśnie zszedł z ringu, a nie dopiero co zaczął mecz o półfinał Ligi Mistrzów.
Ale później nie było wiele lepiej. Zawodnicy Sevilli kilka razy bardzo ostro potraktowali kapitana biało-czerwonych, który chyba więcej czasu spędził w parterze leżąc i zwijając się z bólu, niż starając się strzelić gola. W drugiej połowie Jupp Heynckes postanowił oszczędzić "Lewemu" cierpienia i ściągnął go z boiska jeszcze przed końcem spotkania. I choć Polak nie zdobył gola i nie udało się to też jego kolegom, to w stolicy Bawarii zapewne humory dopisują. Bo Bayernowi udało się siódmy raz w ciągu ostatnich dziewięciu sezonów awansować do półfinału Ligi Mistrzów.
Lewy fioletowy po Sevillii.
— Tomasz Włodarczyk (@wlodar85) 12 kwietnia 2018
Foto z instastory RL. pic.twitter.com/YSWAD5MRaY
Robert Lewandowski po meczu z Sevillą. pic.twitter.com/KaSc7RPocU
— Bartosz Rzemiński (@bartek_rem) 11 kwietnia 2018
Lewandowski z efektownie podbitym okiem. :) pic.twitter.com/VnN2iXhR6e
— Mateusz Nawrocki (@NawrockiMateo) 11 kwietnia 2018
Lewandowski po meczu z Sevillą. pic.twitter.com/mdZhOsXxfD
— Gabriel Stach (@GabrielStachFCB) 11 kwietnia 2018
ZOBACZ: Lewandowski imprezował z kolegami. Przyjechał luksusowym Ferrari