Całe zamieszanie zaczęło się w czwartek, 1 czerwca. To wtedy stowarzyszenie "Nigdy Więcej" wydało komunikat w sprawie Szymona Marciniaka. Punktem zapalnym było wystąpienie polskiego sędziego podczas konferencji "Everest", której jednym z inicjatorów był Sławomir Mentzen - wpływowy polityk prawicowej partii "Konfederacja". Antyrasistowskie stowarzyszenie było oburzone występem arbitra ostatniego finału mistrzostw świata podczas kongresu promowanego przez to ugrupowanie i wezwało Marciniaka do wyjaśnień. Rafał Pankowski, współzałożyciel "Nigdy Więcej", publicznie groził w czwartek sędziemu z Płocka konsekwencjami.
Kuriozalna rozbieżność w oświadczeniach "Nigdy Więcej" ws. Marciniaka
"Jesteśmy zszokowani i przerażeni publicznym związkiem Marciniaka z Mentzenem i jego wizerunkiem toksycznej skrajnie prawicowej polityki. Jest to niezgodne z podstawowymi wartościami fair play, takimi jak równość i szacunek. Wzywamy sędziego, aby uznał swój błąd. Jeśli tego nie zrobi, uważamy, że UEFA i FIFA powinny wyciągnąć konsekwencje" - napisał Pankowski na Facebooku. Od tego wpisu rozpętała się prawdziwa burza, która niemal poskutkowała odebraniem Marciniakowi finału LM. Takie mogły być piątkowe konsekwencje, mimo że jeszcze w czwartek późnym wieczorem 42-latek przesłał stowarzyszeniu krótkie oświadczenie. Na szczęście UEFA pozostawiła Polaka w roli rozjemcy meczu Manchester City - Inter, a swoją rolę odegrało w tej decyzji również "Nigdy Więcej".
W oficjalnym komunikacie europejskiej federacji poinformowano, że doszło do kontaktu UEFA z polskim stowarzyszeniem. Antyrasistowska organizacja poprosiła piłkarskie władze o pozostawienie Marciniaka w roli sędziego finału LM. Jej zdaniem odsunięcie go od tego meczu byłoby złe w skutkach dla promocji działań antydyskryminacyjnych. Tuż po ogłoszeniu decyzji UEFA "Nigdy Więcej" wydało ostateczny komunikat, który mocno różnił się od wcześniejszych słów Pankowskiego. "Stowarzyszenie nie postulowało i nie postuluje pozbawienia Szymona Marciniaka funkcji sędziego finału Ligi Mistrzów" - brzmiała konkluzja znacząco odbiegająca od pierwszego cytowanego oświadczenia współzałożyciela organizacji. Ten czwartkowy wpis Pankowskiego nie jest już jednak publicznie dostępny na Facebooku. Oznacza to, że albo został usunięty przez autora, albo ten zmienił ustawienia prywatności konta.