Warto przypomnieć kilka złotych myśli Antoniego Piechniczka z tamtego wywiadu. Na sugestię dziennikarza, że Kew Jaliens i Cwetan Genkow to nie są słabi piłkarze, odpowiedział: "Porozmawiamy po sezonie. Kilka lat temu w Widzewie grał Uli Borowka. Utytułowany bardziej od Jaliensa. Tylko co wniósł? Nic."
Potem było jeszcze o tym, że z młodymi Polakami w składzie to Wisła grałaby nie gorzej i na koniec stwierdzenie, które wywołało słuszne oburzenie w Krakowie. "Pan zakłada, że Valckx i Maaskant sprowadzają obcokrajowców, bo mają układy z agentami, a nie dlatego, że to są dobrzy piłkarze?" - zapytał dziennikarz. "Oczywiście, że tak" - odpowiedział z przekonaniem Piechniczek.
Jasne, mam świadomość, że ostatnie sukcesy trenerskie Piechniczek odnosił ćwierć wieku temu, czyli wtedy, kiedy graniczyliśmy ze Związkiem Radzieckim, Czechosłowacją i NRD. Teoretycznie można by zatem machnąć ręką na publiczne występy pana Antoniego, nie traktować jego słów poważnie.
Niestety, sęk w tym, że Antoni Piechniczek to wciąż postać pełniąca w naszym futbolu funkcję istotną. Jest wiceprezesem Zarządu PZPN do spraw szkoleniowych. Może zresztą właśnie dlatego o sile Wisły muszą stanowić obcokrajowcy? Bo trudno oprzeć się wrażeniu, że jaki wiceprezes, takie szkolenie...
Wisła Kraków blisko Ligi Mistrzów. Co na to Piechniczek?
2011-08-03
2:12
Pół roku temu, wybudzony z zimowego snu, Antoni Piechniczek udzielił Gazecie Wyborcej wywiadu, w którym podsumował politykę Wisły Kraków. Przesłanie było proste: Maaskant i Valckx ciągną Wisłę na dno. Kilka miesięcy po tym proroctwie Piechniczka Wisła, w glorii mistrza Polski, wygrywa mecz za meczem w eliminacjach Champions League...