Wisła - Skonto. Artjoms Rudnevs radzi Wiśle: - Atakujce Skonto skrzydłami WYWIAD

2011-07-13 4:00

Już dziś Wisła Kraków rozpoczyna walkę o Ligę Mistrzów. Pierwszą przeszkodą na drodze mistrzów Polski jest łotewskie Skonto Ryga. - Wisła to dużo lepszy zespół, w tym starciu jest skazana na sukces - mówi "Super Expressowi" Łotysz Artjoms Rudnevs (23 l.). Napastnik Lecha radzi wiślakom, w jaki sposób pokonać jego rodaków.

"Super Express": - Wisła może mieć problemy ze Skonto?

Artjoms Rudnevs: - Skonto jest dobrą drużyną, ale opierają się przede wszystkim na młodych zawodnikach. Mają tylko kilku graczy występujących w reprezentacji. Mam jednak porównanie i muszę przyznać, że to inna liga niż Wisła. Krakowianie są faworytem, grają twardo, ładnie dla oka i mają większe doświadczenie. Wisła ma też więcej kibiców. Wszystko wskazuje więc na to, że jest skazana na sukces.

- Wisła jest faworytem, ale przegrywała już z teoretycznie słabszymi drużynami. Wspomnijmy chociażby Levadię Tallinn.

- Zgadza się, ale ta obecna Wisła jest silniejsza. Zdobyła zasłużenie mistrzostwo Polski i czuję, że swoją siłę pokaże już w pierwszym meczu ze Skonto, a rewanż będzie tylko formalnością.

- Jaka jest recepta na pokonanie mistrzów Łotwy?

- Najsilniejszymi punktami Skonto są środkowi obrońcy i pomocnicy. Można więc powiedzieć, że warto spróbować atakować skrzydłami. Moi rodacy zagrają na sto procent, bo nawet jeśli na Łotwie nie ma takiej presji, jak w Polsce, to i to starcie jest prestiżowe.

- Wytypujesz wynik pierwszego meczu?

- Nie, to dobre dla dziennikarzy i kibiców. Wiem tylko, że Wisła wygra.

- A co z tobą? Przed końcem sezonu mówiło się, że jeśli Lech nie zakwalifikuje się do pucharów, to odejdziesz.

- Rzeczywiście, tak to mogło wyglądać, ale chcę bardzo mocno podkreślić, że świetnie się czuję w Lechu. Na transfer jeszcze przyjdzie czas.

- Twój menedżer powiedział mi, że Schalke 04 i Atlanta Bergamo były tobą wstępnie zainteresowane, ale Lech nie zamierzał cię sprzedawać za żadne pieniądze.

- Słyszałem o zainteresowaniu z różnych stron, głównie z Włoch. Tyle że mój menedżer nie przedstawił mi żadnych konkretnych ofert, a ich szukanie nie jest moją pracą. Chyba faktycznie Lech bardzo chciał mnie zatrzymać. Tak czy inaczej, na pewno nie załamuję się tym, że zostaję w Poznaniu.

Nasi Partnerzy polecają
Najnowsze