Od piętnastu lat polski klub bezskutecznie próbuje przebić się do elitarnej Ligi Mistrzów. Wisła Kraków próbuje po raz siódmy, a przed dwoma laty została upokorzona przez estońską Levadię Tallin.
- Zapewniam, że złe demony już nie wrócą. Musimy zrobić wszystko, żeby spełnić nadzieje kibiców i awansować do wymarzonej Ligi Mistrzów - deklarował przed wyprawą do Rygi kapitan Radosław Sobolewski. - Gdybyśmy mieli grać w Rydze nawet na żużlu, to i tak musimy wygrać, aby mieć dobrą zaliczkę przed rewanżem w Krakowie - podkreślał wiślak.
Przeczytaj koniecznie: Skonto - Wisła. Zapis relacji NA ŻYWO w internecie
"Sobol" dotrzymał słowa, ale trzeba przyznać, że wcale w Rydze tak lekko nie było. Choć mistrzowie Polski dominowali, to jednak mieli problem, aby przebić się przez łotewski mur. Piłkarze Skonto bronili się długo i głównie na własnej połowie. Ale w końcu popełnili błąd, który przyniósł gola Wiśle. Po dośrodkowaniu Michaela Lameya piłkę do własnej bramki skierował obrońca Renars Rode.
Największym atutem Skonto miał być Nathan Junior. Najlepszy strzelec nie tylko zespołu mistrza Łotwy, ale i całej ligi, bo zdobył 10 goli w 11 meczach. Brazylijski napastnik miał straszyć "Białą Gwiazdę", a w ogóle nie zagrał. Trener Marians Pahars nie wystawił Juniora, bo władze klubu negocjują właśnie jego transfer do Dynamo Moskwa.
Na meczu zabrakło właściciela Wisły - Bogusława Cupiała, bo ma zasadę, że trzynastego nie lata samolotami. Rewanż 19. lipca w Krakowie (godz. 20.30).