Czesław Michniewicz może mówić o sporym pechu. W towarzyskim spotkaniu ze Szkocją miał dostać odpowiedzi na kilka pytań i mieć materiał do analizy przed jednym z najważniejszych meczów w ostatnich latach. Los chciał, że selekcjoner ma jeszcze większy ból głowy, bo nie dość, że gra wyglądała marnie, to w dodatku kilku zawodników doznało kontuzji.
Janas mocno o Świderskim. Wymowne słowa
W rywalizacji ze Szwecją na pewno nie wystąpią Arkadiusz Milik oraz Bartosz Salamon. Walka z czasem trwa w przypadku Krzysztofa Piątka. Fizjoterapeuci robią wszystko, aby napastnik Fiorentiny miał jakiekolwiek szanse na występ na Stadionie Śląskim. Ubytek w linii ataku zrobił się więc ogromny i tym bardziej szkoda, że na zgrupowanie nie przyjechał Karol Świderski.
Występujący w Stanach Zjednoczonych zawodnik, jak wynikało z pisma przysłanego do PZPN z Charlotte FC, miał odpoczywać przez kilka, kilkanaście dni. Prawdziwa burza rozpętała się po tym, jak Świderski wybiegł na murawę w podstawowym składzie amerykańskiego klubu i w dodatku dwukrotnie wpisał się na listę strzelców.
Mocna wypowiedź Janasa o Świderskim
Wielu ekspertów uważało, że taka sytuacja nie powinna mieć miejsca. Szpilkę Świderskiemu w rozmowie z "Faktem" wbił również były selekcjoner reprezentacji Polski, Paweł Janas. - Doszły kontuzje, które miały wpływ na naszą postawę. Z boiska musieli zejść Salamon i Milik. W ogóle nie zagrał Świderski. I tu ciekawa sprawa, jak daleko do przodu poszła medycyna w Stanach. Karol z powodu kontuzji nie mógł przylecieć na kadrę, a już dwa czy trzy dni po spotkaniu ze Szkocją, strzelił dwa gole dla Charlotte FC. Prawdziwy medyczny cud! - mówił ironicznie trener.
Janas dodał jednak, że mimo wszystko wierzy w naszą kadrę. - Mecz ze Szwecją to kompletnie inna bajka. Zagramy o życie. Będzie Lewandowski, piłkarzy poniesie doping kompletu publiczności na Śląskim. Ja wierzę w naszych chłopaków - ocenił były selekcjoner reprezentacji Polski.