– Namawiałem naszych zawodników nawet na bunt! Żeby się zamknęli w pokoju i powiedzieli sobie: gramy to, co w klubach. I proszę bardzo! Dlaczego tak nie zagraliśmy z Argentyną? I to jest pytanie, które powoduje, że ten autobus trzeba odstawić do garażu i zapomnieć o nim. Mówiłem, że wystawienie dwóch napastników nie oznacza gry ofensywnej. Gramy do przodu, gdy nasi boczni obrońcy idą na gazie. To co zrobił Bartosz Bereszyński, to było mistrzostwo świata. Grał jako obrońca i wahadłowy, a z Meksykiem nie wyszedł zza połowy – powiedział Tomaszewski.
Niedosyt czuł również Maciej Szczęsny, który chwalił piłkarzy za zostawienie serca na boisku, ale również miał zastrzeżenia co do stylu. – Ten jeden mecz pełni szczęścia mi nie daje, bo oczywiście wynik się nie zgadza. Na pewno jest jednak drogowskazem i sygnałem. Jeśli nie chcecie zostać w piłkarskim średniowieczu, szlifujcie to co macie najlepszego, a nie to co jest średnio wydajne, nie widowiskowe i nie zachęcające dla kibiców. A na pewno nie napędzające takiej pozytywnej aury wokół polskiej piłki – wyznał. – Po meczu z Francją mogą wracać z poniesionymi głowami do domu. Gdyby Francja wygrała tylko jednym golem, to nikt nie miałby wrażenia, że wynik nie jest sprawiedliwy. Zwłaszcza Polacy. Nasi piłkarze pokazali, że stać ich na „grę w piłkę”, bo w fazie grupowej nie grali, teraz próbowali i polegli z faworytem do tytułu – dodał po chwili.