- Ten, kto przegra ten mecz, będzie zdruzgotany. Każda porażka boli, ale przegrać z Manchesterem City i to w takim meczu? Nie ma nic gorszego - mówił przed spotkaniem Paul Scholes (37 l.).
Antybohater
I wykrakał! Pomocnik United był anybohaterem meczu. W 72. minucie wyleciał z boiska za brutalny faul i osłabione "Diabły" nie zdołały wyrównać. Gorycz porażki podwójna - nie dość, że nie zdobędą Pucharu Anglii, to jeszcze przegrały z odwiecznym rywalem.
Gol dla brata
Mecz był bardzo wyrównany. Obie drużyny miały mnóstwo sytuacji, ale padł tylko jeden gol. W 52. minucie Yaya Toure wykorzystał błąd Michaela Carricka i sprytnym strzałem pokonał Edwina van der Sara. - Ten gol jest dla mojego brata Kolo. Jest bardzo smutny, bo pali się do gry, ale ma zakaz - mówił po meczu pomocnik z Wybrzeża Kości Słoniowej (w organizmie gracza Man City, Kolo Toure wykryto niedozwoloną substancję).
Kiedy sędzia zakończył mecz i kibice "The Citizens" zaczęli świętować, na murawie poszły w ruch pięści. Snajper City Mario Balotelli, który ostatnio wielokrotnie udowadniał, że ma coś nie tak z głową, zaczął prowokować chamskimi gestami fanów United. Rozwścieczyło to Rio Ferdinanda i zaczęła się regularna bitwa.