„Sroki” miały okazję odskoczyć od strefy spadkowej dzięki zwycięstwu z Wolverhampton. Podopieczni Steve’a Bruce’a w końcowym fragmencie meczu oddali jednak prowadzenie i musieli zadowolić się remisem (1:1). Wściekłości z takiego obrotu spraw nie krył sam menedżer, który w pomeczowym wywiadzie o utratę wyrównującego gola obwinił jednego ze swoich zawodników. Według niego za stratę bramki odpowiadał Matt Ritchie, który po wejściu na boisko nie przekazał swoim kolegom instrukcji taktycznych.
Tak radykalna opinia naturalnie nie spodobała się samemu zawodnikowi, który natychmiast chciał wyjaśnić całą sprawę ze szkoleniowcem. Bruce najpierw odmówił rozwiązania sporu telefonicznie, a na następny dzień wysłał asystenta, który przekazał piłkarzowi, że menedżer czeka na niego w gabinecie. Ritchie stracił już wtedy cierpliwość i poprosił o przekazanie Bruce’owi, że uważa go za tchórza.
Menedżer „Srok” nie pozostał obojętny wobec słów swojego podopiecznego. Według relacji „Daily Mail” natychmiast udał się on na boisko treningowe, gdzie pomiędzy oboma panami doszło do rękoczynów. Dziennikarze informują, że agresywniejszą stroną w tym sporze był szkoleniowiec, który miał kilkukrotnie z dużą siłą odepchnąć 31-letniego Szkota. Z obu stron nie zabrakło także mocnych słów.
Skalę problemu potęguje fakt, że pozostali zawodnicy w przygniatającej większości wzięli stronę swojego kolegi z zespołu. Dali w ten sposób do zrozumienia, że ich niechęć wobec 60-latka nieustannie wzrasta. Newcastle United zajmuje obecnie dopiero 17. miejsce w tabeli Premier League. Nad strefą spadkową „Sroki” mają zaledwie 3 „oczka” przewagi.