Anglik bez mrugnięcia okiem zgodził się na powrót do Tottenhamu, gdzie znów może trenować pod okiem Harry'ego Redknappa. Nie zastanawiał się nad opuszczeniem Portsmouth ani przez chwilę.
Klub z nadmorskiego miasta zapłacił za niego 7,5 miliona funtów, ale poza sumą transferu zrobił jeszcze jedną głupotę. Wpisał do kontraktu snajpera "bonus lojalnościowy" w wysokości 200 tysięcy funtów za sezon.
Gdyby nie przenosiny do Londynu, Defoe zostałby na Fratton Park jeszcze przez 3,5 roku. Na lojalce zarobiłby więc 700 tysięcy. I chociaż odchodzi, nadal domaga się tych pieniędzy.
Argument? Prawnicy piłkarza twierdzą, że nikt nie zmuszał Portsmouth do sprzedania zawodnika. Przecież Defoe spokojnie wypełniłby umowę. Ciekawe tylko, kto wierzy w te bzdury. Stara prawda mówi, że nie ma pracownika z niewolnika, a snajper tak wlaśnie by się czuł w ekipie "Pompey". Ma tupet, że prosi o pieniądze z bonusu. Mamy nadzieję, że wladze Portsmouth kopnęły go w d...