Zwycięskiego gola strzelił tuż przed przerwą Vincent Kompany (26 l.), ale największe brawa należą się Yaya Toure (29 l.). Potężnie zbudowany pomocnik z WKS harował w środku pola, napędzając akcje "Obywateli" i paraliżując poczynania Manchesteru United. Gospodarze wygrali zasłużenie, ale Alex Ferguson nie potrafił pogodzić się z porażką. Pod koniec spotkania wściekły Szkot rzucił się z pretensjami w kierunku Roberto Manciniego. Obu krewkich menedżerów musieli rozdzielić ochroniarze.
- Zdenerwowałem się, bo Mancini przez całe spotkanie wywierał presję na arbitrach. Dręczył ich i w końcu nie wytrzymałem - tłumaczył się opiekun "Diabłów".
Man City ma teraz tyle samo punktów co Man United. Wyprzedza rywali dzięki lepszemu stosunkowi bramek (o aż 8 goli). Tyle że trudniejsze mecze czekają "Obywateli" - z walczącym o Ligę Mistrzów Newcastle i z broniącym się przed spadkiem QPR. "Diabły" zmierzą się z niebijącymi się już o nic Swansea i Sunderlandem.
- Większe szanse na tytuł ma wciąż United - mówi Mancini, ale to pewnie kolejna jego prowokacja...