"Super Express": - Jesteś już w Polsce, ale powróćmy do ostatniej kolejki sezonu. Osiemdziesiąt minut meczu z Queens Park Rangers (2:2) przesiedziałeś na ławce. Łatwiej w takich meczach jest na boisku czy w roli rezerwowego?
Kamil Grosicki (pomocnik West Bromwich Albion): - Zdecydowanie na boisku. Jeśli się na nim jest, to myśli się tylko o grze, i nie zna wyników z innych stadionów. Wiedzieliśmy, że musimy wygrać i nie patrzeć na innych. Nerwy były od samego początku, bo straciliśmy bramkę i musieliśmy gonić wynik. Zasłużyliśmy na ten awans.
- Pomogła wam drużyna Barnsley, która niespodziewanie ograła Brentford (2:1), waszego rywala w walce o awans. Nie przyszło wam do głowy, że piłkarzom Barnsley wysłać jakiś prezent w podziękowaniu?
- Nikt nie pomagał nikomu, bo każdy walczył o swoje. Barnsley dzięki temu zwycięstwu uratowało się przed spadkiem. My też nie patrzyliśmy na innych, tylko walczyliśmy o zwycięstwo dla siebie.
Bohater finału Pucharu Polski ma OLŚNIEWAJĄCĄ sympatię. To dla niej był gol, całus i serduszko!
- Ten szampan, którym świętowaliście awans i prawie wykąpaliście w nim trenera Slavena Bilica, to prawdziwy czy jakaś bezalkoholowa wersja? W Niemczech takie sukcesy fetuje się po meczu piwem bezalkoholowym.
- Nie, no jak bezalkoholowy? Jak się awansuje do Premier League to pije się prawdziwego i dobrego szampana. Po każdym meczu o wielką stawkę w Europie strzelają szampany i tak samo było u nas. Po zejściu z boiska, była jeszcze impreza w gronie piłkarzy i sztabu szkoleniowego. To był bardzo ważny mecz dla mnie i dla klubu. Jestem bardzo szczęśliwy z awansu.
- W jednym z wywiadów powiedziałeś, że gdyby nie udało się awansować z WBA, to opuściłbyś Anglię po tym sezonie. Miałeś już wybrany jakiś kierunek?
- Ja skupiałem się na grze, bo promocja do Premier League była w tym momencie najważniejszy. Gdyby tak się nie stało, to bardzo poważnie brałem pod uwagę zmianę ligi. Grałem w Championship trzy lata i wystarczy. Było kilka propozycji i wstępne rozmowy prowadzone przez menedżera, ale to już nieaktualne.
Prezes Jagiellonii WSKAZUJE piłkarzy, którzy zawiedli w sezonie. Ale wierzy w JESUSA
- Kiedy ponownie musisz pojawić się w klubie?
- Do połowy sierpnia będziemy mieli wolne. Mimo, że przez 2 miesiące był lockdown i nie graliśmy w piłkę, to sezon był bardzo długi. Dla mnie i dla moich bliskich bardzo stresujący. A chyba i dla tych co mi kibicowali, ostatnie 2 tygodnie były nerwowe.
- Była jakaś dodatkowa premia za awans do Premier League?
- Nie nazwę jej dodatkową, bo to premia dla całej drużyny za awans. Będzie podzielona wśród nas, w zależności od ilości minut spędzonych na boisku.
Piłkarz opisał szokujące treningi w Jagiellonii: Rzucali w niego oszczepami, kopał niewidzialną piłkę
- Wystarczy na dobre wakacje w Chorwacji?
- To zależy, czy ja chcę na wakacje wyjechać aż na rok (śmiech). Wybiorę się z rodziną i przyjaciółmi na urlop do Chorwacji, a resztę wolnego spędzę w Polsce. Bardzo chcę odpocząć, po tym ciężkim sezonie, który zacząłem w Hull a skończyłem w WBA z awansem. Dużo przeżyłem w ciągu roku. Od połowy sierpnia zacznie się ciężka praca. Zespół na pewno się wzmocni przed startem ligi, ale ja będę walczył o swoje.
- Nawet na Twitterze ktoś napisał pół żartem, że w jednym sezonie zaliczyłeś zarówno awans, jak i spadek z Hull City...
- Widziałem to, ale jak odchodziłem z Hull, to zespół miał 12 pkt przewagi nad strefą spadkową. Później od stycznia w 20 meczach zdobył tylko 6 punktów, to nie ”lada sztuka”. Trudno to zrozumieć, choć żal mi byłego klubu.
- Selekcjoner Jerzy Brzęczek pogratulował awansu?
- Przysłał mi SMS z gratulacjami. Zresztą po każdym moim meczu miałem kontakt z selekcjonerem. Nie mogę się doczekać meczów reprezentacji we wrześniu, bo długo nie wiedziałem się z kolegami i kibicami. Fajnie, że wszystko powoli wraca do normalności.
Polski Magellan na wakacjach! Krychowiak zaskoczył wyborem, Celia zachwyciła brzuchem [ZDJĘCIA]