Sebastian Rajalakso i Daylon Claasen walczą o piłkę w meczu Jagiellonii z Lechem

i

Autor: Cyfra Sport Sebastian Rajalakso i Daylon Claasen walczą o piłkę w meczu Jagiellonii z Lechem

Piłkarz opisał szokujące treningi w Jagiellonii: Rzucali w niego oszczepami, kopał niewidzialną piłkę

2020-07-26 11:13

Choć nie zrobił wielkiej kariery w Polsce, to wywiad jakiego udzielił na temat treningów w Jagiellonii Białystok sprawił, że kibice znowu sobie o nim przypomnieli. Sebastian Rajalakso trafił na Podlasie, by być ważną częścią układanki trenera Piotra Stokowca. Szkoleniowiec ten stracił jednak pracę i jego następca - Michał Probierz - nie widział dla Szweda miejsca w drużynie. Wtedy miało zacząć się piekło piłkarza i przedziwne treningi.

Niewiele brakowało, by ciekawy wywiad, który Sebastian Rajalakso udzielił dziennikowi "Aftonbladet" pozostał w naszym kraju niezauważony. Dopiero po dłuższym czasie do wynurzenia 31-letniego zawodnika na temat czasów gry w Jagiellonii Białystok dotarł Piotr Piotrowicz. Fan szwedzkiej ligi opublikował na Twitterze fragmenty szokującej rozmowy, z której wynika, że Rajalakso na Podlasiu przeszedł prawdziwą szkołę życia. Tylko tak można bowiem określić treningi, jakie aplikowano mu po pewnym czasie spędzonym w Białymstoku. Początek był jeszcze obiecujący. Gdy w 2014 roku do Jagi sprowadził go Piotr Stokowiec, od razu stał się ważnym elementem pierwszego zespołu. Szybko jednak nastąpiła zmiana na stanowisku trenera i w klubie pojawił się Michał Probierz. W jego pomyśle na Jagiellonię brakowało miejsca dla Szweda i piłkarz trafił do rezerw. A tam miała zacząć się już prawdziwa bonanza!

Nowe fakty w sprawie BRUTALNEJ ustawki w Brzesku. Chuligani tłukli się bez litości i uciekli policji [WIDEO]

QUIZ. Pamiętasz tych cudzoziemców z Ekstraklasy? Byli gwiazdami naszej ligi
Pytanie 1 z 10
W Polsce spędził dwa lata. Poprowadził Wisłę Kraków do mistrzostwa Polski w 2011 roku. Kto to?
Maor Melikson

- Wyrzucili trenera, który mnie ściągnął i zaczęły się czystki. Nie chciałem rozwiązać kontaktu, więc wrzucili mnie do rezerw - wspominał Sebastian Rajalakso. Z jego opowieści wyłania się smutny obraz próby przekonania piłkarza do zerwania umowy. - Pewnego dnia wezwali mnie wcześnie rano do klubu. Tam rzucili jakiś papier po polsku, stanęli nade mną i kazali podpisać. Odmówiłem, ale od razu pomyślałem, czy ja w ogóle powinienem tu siedzieć sam z polską mafią. Wskazywali na papier i kazali podpisywać. Gdy odmówiłem do pokoju wszedł starszy pan. Przedstawili mi go, jako mojego nowego trenera. Od tego momentu trenowałem codziennie o 6:00 rano od poniedziałku do niedzieli. Biegałem po kilka godzin po lesie. Potem musiałem jechać na drugi koniec miasta, aby się zameldować i na śniadanie - opowiedział piłkarz, który dzisiaj występuje w niższej lidze w ojczyźnie i pracuje jako agent ubezpieczeniowy. Ale to i tak nie było najdziwniejsze, co spotkało go na Podlasiu.

Prezes Jagiellonii WSKAZUJE piłkarzy, którzy zawiedli w sezonie. Ale wierzy w JESUSA

Prezes Legii UJAWNIA, czy sprzeda Karbownika. Jasna deklaracja | FUTBOLOGIA

- Od 11:00 puszczali mi kasety z teorią piłki nożnej po polsku. Potem lunch i znowu trening przez kilka godzin. Często kazali mi grać w berka samemu przez kilka godzin. Mówili, że będę tak codziennie, póki nie rozwiążę kontraktu. Potem nadeszła faza trzecia. Zabrali mnie na arenę lekkoatletyczną, gdzie trenowałem lekkoatletykę. Musiałem biegać, podczas gdy rzucali we mnie dyskiem i oszczepami. Zawsze musiałem być czujny - kontynuował przedziwną historię, opowiadaną w wywiadzie. - Pewnego dnia trener rzekł do mnie, że będziemy ćwiczyć technikę. Powiedziałem, że no tak, ale nie mamy piłek. Trener odpowiedział, że no i co z tego! Musiałem żonglować 100 razy, ale bez piłki! Liczyłem na głos żonglując niewidzialną piłką. Potem trener podawał mi niewidzialną piłkę i kazał strzelać - opisał osobliwe treningi.

Bohater finału Pucharu Polski ma OLŚNIEWAJĄCĄ sympatię. To dla niej był gol, całus i serduszko!

Nasi Partnerzy polecają

Najnowsze