Na boisku dzieje się bardzo dużo, dlatego nietrudno tutaj o kontuzje spowodowane nieuwagą któregoś z graczy, który może uszkodzić nie tylko siebie, ale również rywala, czy kolegę z drużyny. Na własnej skórze przekonali się o tym Conor Coady i Rui Patricio z ekipy Wolverhampton Wanderers, która w poniedziałkowy wieczór podejmowała na własnym obiekcie Liverpool. Dla portugalskiego golkipera ten mecz nie zakończył się jednak pozytywnie, ze względu na kontuzję, której doznał po zderzeniu się z obrońcą "Wilków". Wracający za akcją Coady wpadł z impetem z interweniującego Patricio i uderzył go kolanem w głowę. Bramkarz Wolverhampton od razu położył się na murawie i nie wstawał przed dłuższą chwilę, przez co konieczna była interwencja medyków. Cała sytuacja nie wyglądała najlepiej, a piłkarzowi został nawet podany tlen, wciąż nie podnosząc go z murawy. Całe zajście z udziałem piłkarzy "Wilków" możecie zobaczyć poniżej.
CZYTAJ TAKŻE: Polski skoczek NIE WYTRZYMAŁ. Po jego słowach rozpęta się BURZA? Kompletnie się nie hamował
Jak się okazało, piłkarz po zderzeniu z kolegą z drużyny cały czas był przytomny. W wyniku uderzenia doznał jednak wstrząśnienia mózgu i co zrozumiałe, musiał opuścić plac gry przed ostatnim gwizdkiem sędziego. Na konferencji tuż po zakończonym spotkaniu trener "Wilków", Nuno Espírito Santo wyznał, że z piłkarzem wszystko w porządku i pamięta, co stało się na murawie. Portugalski trener rozmawiał nawet ze swoim podopiecznym, co tylko ma dowodzić, że sytuacja pomimo tego, że wyglądała koszmarnie, nie doprowadziła do poważniejszych uszkodzeń w ciele bramkarza.