Wydawało się, że ten plan nie ma słabych punktów. Lampard kończy wieloletnią karierę w Premier League i na piłkarską emeryturę udaje się za ocean, gdzie może liczyć nie tylko na regularną grę, ale wręcz na status gwiazdy i bardzo wysokie zarobki. Po drodze coś jednak poszło wyraźnie nie tak, bo były pomocnik reprezentacji Anglii nie stał się z miejsca wzmocnieniem New York City. Wydawało się, że to może być kwestia aklimatyzacji w nowym miejscu, ale obecny sezon pokazuje, że jest zgoła inaczej.
Lampard mieszka i gra w USA już od roku, ale od początku obecnych rozgrywek nie spędził na boisku ani minuty. Jednak nie to irytuje kibiców najbardziej, a fakt, że zarabia aż 6 milionów dolarów rocznie! Trzeba przyznać, że to całkiem sporo jak na zawodnika, którego ostatnio jakby przyspawano do ławki rezerwowych, z której nie odrywa się nawet na moment. Fani już zdążyli Anglika okrzyknąć najgorszym transferem w historii klubu, a właściciele New York City mają z pewnością spory ból głowy, co z nim teraz zrobić. Przykład byłego gracza West Hamu, Chelsea i Manchesteru City tylko pokazuje, że europejskim gwiazdom wcale nie musi być tak łatwo w MLS. Zdają się to potwierdzać choćby Andrea Pirlo czy Steven Gerrard, którzy też spędzają tam swoją sportową emeryturę, ale - podobnie jak Lampard - nie grają na miarę oczekiwań.